Remis to remis. Daje tylko jeden punkt. Niemniej jednak są takie remisy, które dają coś więcej. Na przykład solidny kop mentalny. ŁKS powinien go teraz wykorzystać.
Remis można też traktować niczym porażkę, co zresztą po wczorajszym meczu przyznał sam szkoleniowiec Piasta Gliwice, Aleksandar Vuković.
– To jest dla nas mecz przegrany. Nie da się mieć większej kontroli nad spotkaniem, niż my mieliśmy. To nie był problem ŁKS-u, tylko my tak graliśmy w piłkę, że rywale nie umieli podejść pod nasze pole karne. Nie jesteśmy zadowoleni, że w tym meczu zdobyliśmy tylko punkt – ubolewał trener gliwiczan.
Zresztą nie może być inaczej, skoro jego podopieczni nie byli w stanie utrzymać trzybramkowego prowadzenia, co finalnie doprowadziło do jedenastego już remisu Piasta w obecnych rozgrywkach.
Jednakże tutaj warto odnotować, że łodzianie na dobre zostaną zapamiętani przez serbskiego szkoleniowca – to pierwszy mecz gliwiczan z nim u steru, w którym ci stracili więcej niż dwa gole. Nie wspominając o tym, że Piast do tej pory mógł się szczycić najlepszą defensywą ligi – stracił raptem jedenaście goli w czternastu meczach.
ŁKS czekał na prawdziwe ligowe przełamanie od meczu z Jagiellonią. Pod wodzą nowego szkoleniowca, Piotra Stokowca, udawało mu się mieć jedynie dobre momenty – dogrywka z Rakowem pokłosiem zgranej defensywy w Pucharze Polski czy niezłe fragmenty we Wrocławiu i Poznaniu. Natomiast dopiero wczoraj dobry moment zaowocował zdobyczą punktową.
– Na duży plus to, że odratowaliśmy to spotkanie, wróciliśmy do gry, zdobyliśmy trzy gole. Oczywiście wiem, że graliśmy z przewagą zawodnika. Szkoda, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Wierzę, że na bazie tego przełamania uda nam się dostarczyć kibicom jeszcze wielu pozytywnych – przekonywał po meczu Piotr Stokowiec.