Widzew Łódź zremisował w 5. kolejce PKO Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia wyszarpali remis w doliczonym czasie gry po golu Jordiego Sáncheza. Co do powiedzenia tuż po meczu miał sam szkoleniowiec łodzian?
Szkoleniowiec Widzewa Łódź przyznał, że jego podopieczni nie weszli dobrze w spotkanie, a gol po błędzie Mateusza Żyry sprawił, że łodzianie potrzebowali jeszcze więcej czasu, żeby wejść na swój optymalny poziom gry.
– Nie weszliśmy w ten mecz, tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Mieliśmy sporo prostych strat, nie wynikających z agresywnego pressingu Górnika, tylko naszych błędów. Pomimo kilku dobrych akcji, to tych strat było za dużo. Konsekwencją jednej z nich była bramka, po której potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do gry. Później rzeczywiście mieliśmy tę przewagę. Myślę, że w przekroju całego spotkania byliśmy zespołem, który dyktował warunki i zasługiwał na więcej. Walczyliśmy jednak do samego końca, strzeliliśmy bramkę w samej końcówce – mówił trener czerwono-biało-czerwonych.
Trener Widzewa nie krył radości z powodu drugiej z rzędu bramki Jordiego Sáncheza.
– Cieszy mnie fakt, że w drugim meczu z rzędu Jordi Sánchez strzelił bramkę i pomógł zespołowi. Gratuluję także Dominikowi Kunowi, który zagrał setny mecz i zagrał z opaską na ramieniu. Gratuluje zespołowi, że dążył do tej bramki i osiągnął swój cel – mówił Janusz Niedźwiedź na temat drugiej bramki Sáncheza – mówił Janusz Niedźwiedź.
Na trybunach stadionu w Zabrzu nie mogli być obecni fani Widzewa Łódź, nad czym ubolewał trener Niedźwiedź.
Żałuje, że kibice nie mogli pojawić się na stadionie, którzy zawsze są dla nas wsparciem. Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy i nasi kibice będą mogli z nami jeździć – skomentował trener czterokrotnych mistrzów Polski.
CZYTAJ TAKŻE: Jordi Sánchez znowu z golem! Widzew remisuje w Zabrzu