Podopieczni Janusza Niedźwiedzia przegrali w sobotnie późne popołudnie z Zagłębiem Lubin 0:2. Po spotkaniu głos zabrał trener Widzewa. Dla 41-latka najważniejsze jest teraz to, żeby zawodnicy skupili się na pozostałych czterech spotkaniach.
Widzew tracący pierwszy bramkę? Znany już scenariusz, który sprawdził się także w spotkaniu z “Miedziowymi”. Kilkukrotnie Henrich Ravas uchronił zespół przed utratą bramki, ale w 33. minucie nie dał rady tego powtórzyć. Do siatki trafił Kurminowski, a łodzianie przegrywali do przerwy 0:1.
– Przede wszystkim jesteśmy bardzo źli na to, że przegraliśmy kolejny mecz. Źle weszliśmy w to spotkanie, a nasz błąd kosztował utratę pierwszej bramki. Był taki moment na początku pierwszej połowy, gdy było widać, że na zawodnikach ciąży ta zła seria i brak zwycięstw. W nasze poczynania zaczęła się wkradać nerwowość, podejmowaliśmy złe, spóźnione decyzje. A gdy tworzyliśmy sobie okazje, zwłaszcza przed przerwą, to nie potrafiliśmy dać sobie pozytywnego bodźca w postaci bramki wyrównującej – powiedział szkoleniowiec Widzewa Łódź.
Podczas drugich 45 minut łodzianie stworzyli sobie kilka dogodnych okazji. W słupek trafił np. Bartłomiej Pawłowski. Piłka w końcu do siatki wpadła, ale niestety nie do tej, której życzyliby sobie kibice Widzewa.
– W drugiej połowie były momenty, gdy pewne rzeczy drgnęły, ale nadal nerwowość przekładała się na dużo niedokładności. Ważne, żebyśmy skupili się na tym, że zostały nam cztery mecze do końca i musimy wyciszyć złe emocje. To nie czas, żeby myśleć o kolejnej porażce, bo to nam w niczym nie pomoże. Musimy skupić się na tym, jak się poprawić od strony mentalnej, wprowadzić trochę spokoju w głowie – dodał Janusz Niedźwiedź.
O tym, że łodzianie mieli swoje sytuacje mówił nawet trener Zagłębia, Waldemar Fornalik.
– Nie są to łatwe spotkania, gdy gra się z nożem na gardle, ale mimo tego muszę powiedzieć, że ten mecz był ciekawy. Obie drużyny stworzyły sporo sytuacji, to jest to, o co chodzi w piłce nożnej. My byliśmy skuteczniejsi, a nasz bramkarz obronił kilka trudnych strzałów. To, co się wcześniej odwracało przeciwko nam, dzisiaj zaowocowało – skomentował szkoleniowiec “Miedziowych”.
CZYTAJ TAKŻE: Wstyd! Widzew, czyli chłopcy do bicia