– Widzimy potrzebę wzmocnień i chcemy, żeby to były realne wzmocnienia – mówi Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa.
Do pierwszego meczu ligowego w nowym sezonie pozostały niespełna dwa tygodnie. Drużyna Widzewa wróciła w sobotę z obozu w Woli Chorzelowskiej. Trener Niedźwiedź, który był gościem radia Widzew.FM, jest zadowolony z pracy, jaką wykonali piłkarze. Problemem są jednak kontuzje, których jest bardzo dużo. – Kłopoty zdrowotnie ciągną się od zeszłego sezonu. Urazy zawodników, spowodowały, że grupa była bardzo skromna. Niektórzy grali trzy mecze po 90 minut, choć nie powinni w tym okresie. Inni jednak mieli większą okazję pokazać się sztabowi. Tak jest z Malcem czy Bechtem – opowiadał szkoleniowiec.
Pozytywne jest to, że Mateusz Michalski miał pauzować dłużej, ale po badaniach przyspieszono jego powrót do treningów. Paweł Zieliński narzeka na naciągnięcie mięśnia. Z pozostałymi nie jest tak dobrze, gdyż Daniel Tanżyna trenuje indywidualnie, a Karola Czubaka czeka długa kilkutygodniowa przerwa. Jeszcze dłużej potrwa powrót do zajęć Przemysława Kity.
Niedźwiedź liczy na transfery. – Widzimy potrzeba wzmocnień, a konkretnie “szóstki”, stopera, lewego obrońcy i napastnika. Chcemy jedna, żeby to były realne wzmocnienia. Nie chcieliśmy brać, tylko na sztukę. Czasem warto na nie poczekać. Już w tym tygodniu będzie się działo – zapowiedział. Dodał też, że podczas obozu Widzewowi pomagał Andrzej Kasprzak, specjalista od przygotowania fizycznego, zdaniem Niedźwiedzia jeden z najlepszych w Polsce. Jest szansa, że zostanie w klubie.
W niedzielę i poniedziałek piłkarze Widzewa mieli wolne, chociaż dostali zadania indywidualne. We wtorek w planie są badania i trening, a ostatnim sprawdzianem przed ligą będzie mecz z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. – Czasu mamy niewiele, dlatego ucieszyłem się, że z Sandecją zagramy w niedzielę [1 sierpnia] – stwierdził Niedźwiedź.