Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa Łódź):
Nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie, bo liczyliśmy oczywiście na zwycięstwo. Trzeba pochwalić zespół za drugą połowę, bo zrobiliśmy wszystko żeby ten mecz wygrać. Natomiast w pierwszej połowie, po początkowych piętnastu minutach, nasza gra nie była tak jak powinna być. Zabrakło nam w tym wszystkim błysku, szybkiej gry, zajmowania pozycji na boisku i bliższego kontaktu. Zabrakło też tych odważnych wyjść, czyli tego co robiliśmy w drugiej połowie.
Trochę żałuję, że nie strzeliliśmy wcześniej gola w drugiej połowie, bo ten mecz jeszcze bardziej by się ożywił. Słyszymy też o dziesięciocentymetrowym spalonym i czasem się zastanawiam, czy takie coś nie decyduje później o być albo nie być. Gdyba ta bramka wpadła na 1:2 to kto wie, czy jeszcze przynajmniej nie wyrównalibyśmy tego spotkania. Potem była przerwa spowodowana przez VAR i to trochę trwało, co było korzystne dla Legii, bo potem zaczęli grać na czas.
Będziemy rozmawiać z zespołem, bo nie tak chcieliśmy grać w pierwszej połowie. Możemy wybaczyć błąd, bo to jest normalne, że ktoś jest lepszy jakościowo i jesteśmy w stanie to „przetrawić”. Natomiast musi być odwaga w grze i ten charakter, którego oczekujemy i bezwzględnie wymagamy.
Mamy określone wymagania na pozycji środkowego obrońcy i oczekujemy od takiego zawodnika jak Bożidar Czorbadżijski, żeby nie tylko budował grę, wiedział w którą stronę zagrać piłkę, skracać pole gry, reagował na piłki grane za plecy i wygrywał te górne piłki. Pracujemy nad tym na treningach i „Czorba” robi postępy, ale jeśli w poprzednich latach nie grał w naszym stylu, a wymagania są duże, też potrzebuje trochę czasu, żeby lepiej zrozumieć nasz sposób gry.
Uraz Marka Hanouska nie jest poważny, ale na razie nie jest zdolny do treningów.
Kosta Runjaić (trener Legii Warszawa):
Czuję się zmęczony po tym meczu, ale myślę, że nie tylko ja, ale również sztab i piłkarze. To był trudny mecz i takiego się spodziewaliśmy. Był rozgrywany przy bardzo dobrej atmosferze, a gospodarze zagrali w stylu „wszystko albo nic”, ale szczęśliwie zakończył się naszym zwycięstwie.
Dobrze weszliśmy w to spotkanie. Graliśmy piłką, długo się przy niej utrzymywaliśmy i stwarzaliśmy sobie okazje, które w końcu przyniosły bramki. W pierwszej połowie zaprezentowaliśmy się dobrze, a przed drugą spodziewaliśmy się, że Widzew ruszy do ataku i zagra o wszystko. Tak też było, bo wywarł na nas presję i nie graliśmy spokojnie. Mam duży szacunek do mojego zespołu za to spotkanie. Bo był to trudny mecz rozgrywany w trudnych warunkach.
Podoba mi się styl gry Widzewa, bo zespół jest pewny siebie, gra z piłką przy nodze i chce rozpoczynać akcje od bramki. To dobra drużyna i może liczyć w tym sezonie na korzystne wyniki w kolejnych meczach.
Patryk Lipski:
Myślę, że jesteśmy bardzo źli na ten wynik, bo chcieliśmy sobie i kibicom sprawić radość. Po dobrych kilku latach wróciły tu mecze ekstraklasowe, niestety na razie nie zdobyliśmy u siebie żadnych punktów. Mogę tylko przeprosić kibiców. Każdy dzisiaj chciał wygrać, niestety nie udało się.
Widać było większe doświadczenie graczy Legii, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, bo przed meczem wiedzieliśmy, jakich mają zawodników. Wierzyliśmy w wygraną, bo mamy dobry zespół. Zabrakło może trochę centymetrów przy tej bramce Patryka Stępińskiego albo trochę więcej czasu po golu na 1:2. Zbieramy się do dalszej pracy.
Serafin Szota:
Debiut to debiut. Chciałem wejść, pomóc drużynie, chcieliśmy ten wynik odwrócić, wierzyliśmy to końca i myślę, że było to widać. Niestety, wydaje mi się, że zagraliśmy dzisiaj nie tak, jak chcieliśmy, pokazaliśmy za mało. Jest to na pewno cenna lekcja. To proces i jeżeli dalej będziemy podążać tą ścieżką, to będziemy zdobywać punkty i będziemy cieszyć się grą.
Myślę, że na początku wyglądało to nieźle, potem Legia przejęła inicjatywę, trzymała piłkę i zagrażała nam z dośrodkowań. Po 15 minutach czuliśmy, że Legia mocniej zaatakowała. Po przerwie natomiast to my byliśmy drużyną, która stworzyła sobie bardziej klarowne sytuacje.
Nie widziałem dokładnie tej sytuacji z ręką i ze spalonym, ale wydaje mi się, że kolejny raz zabrakło nam niewiele. Te detale na poziomie Ekstraklasy przeważają wynik spotkania. Jak najszybciej musimy wyciągnąć lekcję z tego meczu i zdobywać punkty.
Mateusz Żyro:
Jest w nas duża złość na ten wynik, widzieliśmy dwie różne połowy. Pierwsze 10 minut było niezłe, potem siedliśmy i ciężko wytłumaczyć dlaczego. Legia przejęła inicjatywę, strzeliła dwa gole i ustawiła sobie mecz. W szatni dokonaliśmy pewnych korekt i na drugą połowę wyszliśmy odmienieni. Dobrze to wyglądało, tworzyliśmy sobie szanse. Szkoda nieuznanej bramki Patryka, bo myślę, że moglibyśmy wtedy wywalczyć korzystny rezultat.
Ciężko powiedzieć, czego zabrakło, ale na pewno nie możemy mieć takich momentów jak w pierwszej połowie, gdzie tak oddajemy dominację przeciwnikowi i nie ma nas w meczu. Nasza nieobecność w tych 30 minutach kosztowała nas dziś trzy punkty.