Janusz Niedźwiedź skomentował ostatnie dwa mecze Widzewa. Zapewnił, że drużyna nie jest w dołku i nie ma mowy o kryzysie.
Mówił o udanym meczu w Pucharze Polski – Widzew pokonał GKS Jastrzębie 4:1 – ale wrócił też jeszcze do meczu z Resovią, który jego zespół przegrał w sobotę 0:1. – Od początku przypuszczaliśmy, że Resovia cofnie się i będzie broniła się w bloku 6-2-2, czyli ze skrzydłowymi cofniętymi właściwie aż do linii obrony. W takiej sytuacji nasza gra do 20, 30 metra i tak wyglądała płynnie. Dominowaliśmy, wydawało się, że nic nie może się nam stać, że mecz będzie na 0:0, ale wpadła bramka dla Resovii, co prawda w ogóle nie wypracowana, ale ostatecznie okazała się decydująca. My natomiast nie oddawaliśmy strzałów, nie dochodziliśmy do pozycji, nie kreowaliśmy sytuacji i mieliśmy problemy z pokonaniem dość zwartego bloku obronnego rywali – mówił Niedźwiedź.
Za Widzewem ligowa porażka z Resovią, remis w derbach i wygrana z Koronę Kielce. W każdym z tych spotkań czerwono-biało-czerwoni mieli momenty gorszej gry, czasem trwało to dłużej, a czasem krócej. Kibice zastanawiają się jednak, czy zespół nie wpadł w dołek. Trener Widzewa zapewnia, że nic z tych rzeczy. – Nie uważam, że trzeba mówić o dołku naszej formy. Oczywiście remis w meczu derbowym nas nie zadowalał, ale graliśmy w tym spotkaniu odważnie do końca, zdominowaliśmy przeciwnika w drugiej połowie i to spowodowało, że wyciągnęliśmy wynik na 2:2. Później rzeczywiście przydarzyła się nam porażka w Rzeszowie, ale to jest jeden przegrany mecz od jedenastu spotkań. Życzyłbym sobie zawsze, żeby „kryzys” występował po takim okresie. Już wtorkowe spotkanie pokazało, że znów graliśmy z polotem i finezją. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, bo – jak wielokrotnie podkreślałem – nie jesteśmy jeszcze drużyną na takim poziomie, że zawsze będziemy wszystkich dominować. Bardzo tego chcemy, pracujemy nad tym, ale przeciwnicy też chcą punktów, a przed nami mecze z Miedzią i Podbeskidziem, czyli zespołami z czuba tabeli, dobrze grającymi w piłkę – mówił w klubowym radiu w czwartek.
Oczywiście były też pytania od kibiców. Ci pytali m.in. o to, czy jest szansa na występ w niedzielnym meczu z Miedzią Legnica Juliusza Letniowskiego, który leczy uraz. – Na tę chwilę nie wiemy. To walka z czasem, Tak, jak w przypadku Krystiana Nowaka. Wierzymy, że uda się do niedzieli doprowadzić ich do gry – powiedział Niedźwiedź.
Kibice zastanawiają się też, dlaczego w Pucharze Polski nie zagrał w bramce Konrad Reszka, tylko znów Jakub Wrąbel. Trener tłumaczył, że po wpadkach Wrąbla, ustalili w sztabie, że mecz z GKS-em jest potrzebny bramkarzowi nr 1. – Rozmawialiśmy na temat Konrada, ale po prostu pod kątem niedzielnego meczu Kuba potrzebował tego występu, by znów poczuć się pewnie. I ten mecz dał mu tę pewność – twierdzi opiekun zespołu z Serca Łodzi.