Jest satysfakcja z tego, co udało nam się zrobić, ale ambicja nie pozwala nam w pełni się cieszyć – ocenił pierwszy etap rozgrywek w Fortuna 1. Lidze trener Widzewa Janusz Niedźwiedź.
Trener był gościem programu „Piłsudskiego 138”, w którym ocenił jesień. – Najważniejsze, że kibice znów byli dumni z drużyny. Uwierzyli, że Widzew może grać ofensywnie i zdobywać dużo bramek. Udało się odbudować więź z kibicami. Chcieliśmy na to zapracować i zapracowaliśmy. Możemy być też zadowoleni z liczby punktów, ale ja jestem ambitny i chciałbym więcej. I jest tu grupa ludzi, która też chce więcej. Jest satysfakcja z tego, co udało nam się zrobić, ale ambicja nie pozwala nam w pełni się cieszyć – powiedział.
Wspomniał też o tym, że żałuje odpadnięcia z Pucharu Polski, bo była szansa pokonać Wisłę Kraków.
Niedźwiedź pytany był też o najlepsze mecze i wymienił m.in. pojedynki ze Skrą Częstochowa i GKS-em Katowice. Z kolei najgorsze według trenera było spotkanie z Resovią. – Nie robiliśmy tego, co mieliśmy robić. Do 30 metra było dobrze, potem już gorzej – powiedział.
Niedźwiedź uważa, że największy progres zrobił Bartosz Guzdek, ale wspomniał też o Patryku Stępińskim, Marku Hanousku i Dominiku Kunie. – Bartek miał trudną wiosnę, bo nie grał w Ruchu Chorzów, a potem został na lodzie. Przyjechał do nas nieprzygotowany. To był duży przeskok. Ale zrobił duży progres – uważa szkoleniowiec Widzewa.
Z kolei jeśli chodzi o największe zaawansowanie taktyczne w drużynie, to wymienił Patryka Stępińskiego, Pawła Zielińskiego, Marka Hanouska, Dominika Kuna i Krystiana Nowaka.
W programie „Piłsudskiego 138” trener Niedźwiedź pytany był też o młodzieżowców. W kadrze jest ich ośmiu, ale najwięcej grali trzej: Bartosz Guzdek, Kacper Karasek i Radosław Gołębiowski. Najwięcej ten pierwszy. – Po Radku i Kacprze oczekiwałem więcej, chociaż Kacper przyszedł do nas z trzeciej ligi. Ale ma duże umiejętności i fajnie rozumie grę. Zrobił duży postęp, m.in. jeśli chodzi o grę w defensywie – powiedział trener i wspomniał, że dobrze by było gdyby zimą do kadry dołączył jeszcze jeden młodzieżowiec do rywalizacji.
Oczywiście nie zabrakło pytań o transfery. W planach jest właśnie sprowadzenie młodego gracza. – Poruszaliśmy też temat środkowego obrońcy – to jeden z priorytetów – stwierdził. – Chcemy dokonać korekt w składzie, które mają nas wznieść o poziom wyżej.
Niedźwiedź zastanawiał się też, dlaczego jest taka różnica między grą, a przede wszystkim liczbą punktów, u siebie i na wyjeździe.
– Dysproporcje są zbyt duże. Mamy swoje teorie i spostrzeżenia, ale jeszcze o tym porozmawiamy. 2,6 punktów na mecz na swoim stadionie i tylko połowa na wyjeździe. 8 goli na obcych stadionach i 27 w Łodzi. Przy tej samej liczbie meczów. Musimy to odwrócić.
Janusz Niedźwiedź.
– Przed sezonem było mądrze powiedziane, że budujemy drużynę. Zmiany, które zaszły, miały nas wprowadzić w ten proces. By nastała stabilizacja, bo wcześniej jej nie było. Widziałem ostatnio, że z piłkarzy, którzy byli tutaj w 2019 roku, zostało do dzisiaj dwóch, trzech. To gdzie stabilizacja, powtarzalność, określony styl? – powiedział.
I dodał: – Myśleliśmy o pierwszej szóstce, by w pierwszym roku powalczyć w barażach. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Napędziliśmy to dobrą grą i dobrymi wynikami. Wszyscy poczuli, że to może być już ten sezon. Ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność, nie mówmy teraz: awans albo śmierć. Potrzebna jest systematyczna praca, wzmocnienie drużyny, by zwiększyć rywalizację na pozycjach, dobre przygotowanie do wiosny. Nie rzucamy słów na wiatr. Poprawmy grę na wyjazdach, grajmy bardziej powtarzalnie, traćmy mniej bramek i strzelajmy ich więcej. I zobaczymy, co będzie wiosną.