Widzew Łódź prowadził w Krakowie 2:1, ale tuż przed końcem meczu Michał Rakoczy strzałem z 16. metra dał swojej drużynie remis. Wyraźnie niepocieszony po tym spotkaniu był szkoleniowiec gości, Daniel Myśliwiec.
Widzew przegrywał od 10. minuty 0:1, ale po golach Mateusza Żyry i Bartłomieja Pawłowskiego prowadził w Krakowie 2:1. Wydawało się, że łodzianie dowiozą prowadzenie do końca, ale w 90. minucie remis Cracovii dał Michał Rakoczy. Bardzo poirytowany po tym spotkaniu był trener Widzewa.
– Nie możemy tak grać, a jeszcze bardziej nie możemy tak tracić punktów. Patrząc z przebiegu meczu i jakości naszej gry, to nie zasłużyliśmy na trzy punkty, a te trzy punkty były na wyciągnięcie ręki. Musimy w sobie wypracować, że jak dostajemy od losu coś ekstra, to powinniśmy to trzymać i nie wypuszczać z rąk – mówił rozgorczyny Daniel Myśliwiec.
CZYTAJ TAKŻE: Błędów było za dużo [OCENY WIDZEWA]
Trener Widzewa jak zwykle rozliczenia zaczął od swojej osoby, mówiąc że nie stworzył swoim piłkarzom furtki do bardziej bezpośredniego grania, zdając sobie sprawę wcześniej, że granie w stylu, który preferuje, na murawie w Krakowie będzie bardzo trudno.
– Jak zwykle myślę o tym, co mogłem zrobić lepiej. Nie stworzyłem swoim piłkarzom zbyt dużej furtki do bardziej bezpośredniego grania, które nam dzisiaj średnio wychodziło. Ciężko się dziwić moim piłkarzom, że uciekali się do najprostszych rozwiązań w momencie, gdy tych rozwiązań trenowaliśmy dosyć sporo. Mam kolejną lekcję, żeby od samego początku, do samego końca być sobą, bo nawet jeśli coś stracisz, to nie stracisz części siebie – powiedział Daniel Myśliwiec.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew wypuścił zwycięstwo z rąk w samej końcówce