Widzew Łódź bardzo pewnym krokiem wszedł do 1/8 finału Pucharu Polski. Łodzianie bez większych problemów poradzili sobie na wyjeździe z drugoligową Wisłą Puławy. Oto co do powiedzenia po tym spotkaniu mieli trenerzy obudwu zespołów.
Widzew Łódź już do przerwy prowadził 4:0, ale mimo to Daniel Myśliwiec miał zastrzeżenia do pierwszej połowy w wykonaniu swoich graczy, którzy w pierwszych minutach pozwolili rywalom na dość sporo pod własną bramką.
– Początku nie zagraliśmy w naszym tempie. Zbyt ospale podejmowaliśmy decyzje, co wiązało się również z dobrym przygotowaniem przeciwnika. Było widać, że Wisła ma plan na mecz, ale on nie powinien być dla nas problemem, a mogło się to skończyć niepotrzebną stratą bramki – mówił Daniel Myśliwiec.
W kolejnych minutach czerwono-biało-czerwoni całkowicie jednak dominowali i po dwóch golach Fábio Nunesa i dwóch trafieniach Jordiego Sáncheza schodzili na przerwę z czterobramkową zaliczką.
– Druga część pierwszej połowy była tym, czego byśmy oczekiwali. Po przerwie to nie była piłkarska uczta, ale dobry dowód na to, żeby robić to samo niezależnie od tego, czy gra się w dziesięciu, czy w jedenastu. Paradoksalnie, to właśnie gdy chcieliśmy zagrać bezpośrednio, rywal mógł nas skarcić – skomentował trener Widzewa.
Widzew był w tym meczu zabójczo skuteczny w przeciwieństwie do ostatniego starcia ligowego przeciwko Warcie Poznań. Zwrócił na to uwagę Marek Hanousek.
– Dzisiaj było kompletnie odwrotnie niż w ostatnim meczu z Wartą Poznań, gdzie stworzyliśmy wiele sytuacji, a nie wykorzystaliśmy chociaż jednej. A tutaj praktycznie wszystkie sytuacje do strzelenia, które sobie stworzyliśmy w pierwszej połowie, to strzeliliśmy. Na szczęście zrobiliśmy sobie zapas goli na drugą połowę, bo poźniej czerwona kartka utrudniła nam grę, najważniejsze jednak, że mamy awans – mówił po meczu w Puławach czeski pomocnik.
Łodzianie grali dobre spotkanie, ale Hanousek zwraca uwagę, podobnie do Daniela Myśliwca, na nie najlepszy początek w wykonaniu czterokrotnych mistrzów Polski, w którym Wisła Puławy mogła nawet wyjść na prowadzenie.
– Graliśmy dobrze oprócz pierwszych piętnastu minut, kiedy przeciwnik stworzył kilka sytuacji i gdyby zdobył bramkę, to mecz byłby zupełnie inny. Na szczęście nie wykorzystał tych okazji, między innymi dzięki Jakubowi Szymańskiemu, który dzisiaj wykorzystał szansę i zagrał bardzo dobry mecz – mówił Hanousek.
Do momentu zdobycia pierwszej bramki przez Widzew drużyna Warty sprawiała gościom mnóstwo problemów. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to puławianie przeważali na początku tego meczu. Gol Fábio Nunesa całkowicie zmienił jednak obraz tej rywalizacji. Po trafieniu Portugalczyka Wisła całkowicie siadła, o co do swojej drużyny pretensje miał trener.
– Chcieliśmy być odważni – to był nasz plan na mecz. Mówiliśmy sobie, że odwaga to słowo klucz, ale właśnie ta odwaga nas trochę skarciła. W pierwszej części pierwszej połowy byliśmy w stanie rywalizować z Widzewem, jednak po straconej bramce wszystko się rozsypało. O to będę miał pretensje do mojego zespołu. Nie może być tak, że jeden gol kończy rywalizację i po nim nie ma nas na boisku – powiedział po meczu Michał Piros.
Trener drugoligowca pochwalił jednak zespół za chęć powrotu do gry w drugiej połowie i stworzenie sobie kilku niezłych sytuacji strzeleckich. Trener Piros zwrócił jednak uwagę na sporą nieskuteczność swoich graczy.
– Celem na drugą połowę był powrót do tego poziomu, który zakładaliśmy przed meczem i prezentowaliśmy go na jego początku. Za to należą się słowa pochwały, bo stworzyliśmy sobie wiele sytuacji. Niestety, od pewnego czasu nie jesteśmy ich w stanie wykorzystywać. Gdybyśmy to zrobili, to może bylibyśmy w stanie ugrać coś więcej z renomowanym rywalem – dodał Piros.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew pewnym krokiem przechodzi do następnej rundy Pucharu Polski
Daniel MyśliwiecFortuna Puchar PolskiMarek HanousekWidzew ŁódźWisła Puławy