Dla mnie to kolejny mecz, ale nie potyczka ja kontra Janusz Niedźwiedź. To sport drużynowy, prawdziwymi gwiazdami widowiska są piłkarze – mówi trener Widzewa przed meczem z Ruchem Chorzów.
W sobotę Widzew zagra na Stadionie Śląskim z Ruchem Chorzów. Wydarzeniem tego meczu jest oczywiście rekord frekwencji, bo ma być na nim 50000 kibiców. – Dla mnie to bardzo przyjemne wydarzenie, po to się pracuje, by grać przy jak największej widowni. Na trybunach będzie mecz przyjaźni, ale na boisku nie, nie będzie pikniku. Podchodzimy, jak do każdego meczu, który bardzo chcemy wygrać – powiedział na przedmeczowej konferencji trener Daniel Myśliwiec. – To, że na stadionie będzie tylu ludzi, to oczywiście dodatkowa motywacja. Dla mnie także. Robiliśmy wszystko, by grać na dużych i pełnych stadionach i musimy teraz zrobić wszystko, by poziomem sportowym dopasować się do tego, co będzie na trybunach.
CZYTAJ TEŻ: Gdzie jest sufit kibiców Widzewa?
Ruch jest na ostatnim miejscu w tabeli, ale dla trenera Widzewa nie ma to znaczenia. – Przed takim meczem nikt nie patrzy w tabelę, tak jak przed derbami. To mecz wyjątkowy dla kibiców. Nie ma znaczenia, na jakim jest etapie, na jakiej pozycji. Ma znaczenie to, jak zaprezentujemy się od pierwszej do ostatniej minuty – mówi.
Widzew ostatnio grał z drużynami, które raczej się broniły i czekały na swoje szanse. Łódzka drużyna zagrała w nich słabiej, było jej ciężko, ale zdobyła cztery punkty. Jak będzie teraz? Czy Ruch też zagra defensywnie? – Myślę, że Ruch nie ma wyjścia, nie będzie to podejście do szachów, czy prób przetrwania. To nie ma sensu. Oczywisty wydaje się scenariusz, że pójdziemy na wymianę ciosów – powiedział Myśliwiec. I zapewnił, że nie ma mowy o taryfie ulgowej. – To byłoby zaprzeczeniem idei sportu.
Wrócił też do meczów z Piastem Gliwice i Stalą Mielec. – Robiliśmy wszystko, by grać na swoim poziomie, by grać w swoim rytmie. Z Piastem brakowało nam centymetrów, by stworzyć sytuację. W Mielcu zabrakło nam cierpliwości i rytmu. Nawet, jak mieliśmy sytuacje, to moi piłkarze zwlekali z oddaniem strzałów – stwierdził. – Teraz mecz powinien wyglądać inaczej, nie zakładamy, że przeciwnik się wycofa, tylko zagra z nami wysoko i nad tym pracowaliśmy.
Oczywiście Widzew nie zagra w pełnym składzie, ale dla trenera łódzkiej drużyny to nic nowego. – Nie mamy problemów, tylko zawsze to wyzwania, z którymi muszę się mierzyć – mówi.
Dodał jednak, że brak jednych piłkarzy to szansa dla innych. Podał przykład Serafina Szoty, który długo pracował po kontuzji na szansę, a jak ją już dostał, to gra regularnie. – Nie martwimy się stratą, tylko cieszymy z tego, co mamy i szukamy naszych atutów – zaznaczył.
Ruch prowadzi Janusz Niedźwiedź, który wcześniej pracował w Widzewie. Wcześniej Myśliwiec zmienił go w Stali Rzeszów. – Tak pół żartem, pół serio, to muszę ostrzec kibiców Ruchu, że wiele wskazuje na to, że kiedyś będę prowadził ich klub – powiedział z uśmiechem. Życzył rywalowi osiągnięcia celu, czyli utrzymania.
O trenerze Niedźwiedziu mówił: – Zrobił to kawał dobrej roboty i zapisał się złotymi zgłoskami na kartach historii Widzewa po reaktywacji. Należy mu się szacunek. A co do gry jego drużyn, to trener Niedźwiedź jest wierny swoim ideom, mechanizmom. Dla mnie to kolejny mecz, a nie potyczka ja kontra Janusz Niedźwiedź. To sport drużynowy, prawdziwymi gwiazdami widowiska są piłkarze.
Nie chciał oceniać pracy trenera Ruchu, ale wskazał na jedną ważną różnicę w ich pracy. – Ja wierzę w kolektyw i obronę strefową. Nie ma u mnie odpowiedzialności indywidualnej. U trenera Niedźwiedzia piłkarz atakuje piłkarza agresywnie, my bronimy systemem. Ale to nie recenzja pracy trenera. Ja tego w Widzewie nie poprawiałem, ja robię w to, w co ja wierzę. I to uważam za skuteczne – powiedział szkoleniowiec łodzian.
Mecz Ruch Chorzów – Widzew Łódź odbędzie się w sobotę o godzinie 17.30.