W niedzielę o godzinie 15 Widzew w Sercu Łodzi podejmie Zagłębie Lubin. Nastroje w łódzkiej drużynie oczywiście są dobre, bo idzie jej naprawdę dobrze. Po wygranej z Piastem Gliwice awansowała na piąte miejsce. – Zawsze, gdy się wygrywa, to nastroje są dobre i pracuje się przyjemniej – potwierdza trener Janusz Niedźwiedź. – Natomiast bardzo ważne jest, by nie zadowalać się tym co jest, ale dalej ciężko pracować. Musimy do tego podchodzić tak, jakby sytuacja nie była dobra. Nastawianie nie może się zmienić, trzeba pracować najlepiej, jak się da.
Widzew jest beniaminkiem, ale radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Wielu ekspertów uznaje go za objawienie ligi. – Swoją pracą pokazaliśmy, że mamy swój styl, swój sposób grania. Jesteśmy teraz chwaleni, ale znamy życie. Nikt nie odfrunie, mecze same się nie wygrają. Tak nie będzie. Na wynik składa się wiele czynników, także koncentracja, mentalność i ciężka praca. Wierzę, że dalej jesteśmy w stanie punktować – mówi trener łódzkiej drużyny.
Zagłębie jest dopiero dziesiąte, radzi sobie poniżej oczekiwań. – To jednak doświadczony ligowiec, który gra w ekstraklasie od wielu lat, ma doświadczonego trenera i piłkarzy. Zagłębie lepiej punktuje na wyjazdach, niż u siebie. Ostatnio jest w dobrej dyspozycji i nie będzie nam łatwo. Rywal ma swój sposób grania, musimy uważać w defensywie i przy stałych fragmentach gry. Ale musimy też znaleźć sposób, by przechytrzyć przeciwnika – powiedział trener Widzewa. – Trzeba wyeliminować mocne strony niektórych zawodników Zagłębia. Mówiliśmy już o tym na jednej analizie, a będzie kolejna.
Zagłębie to klub ważny dla prezesa Mateusza Dróżdża, ale nie tylko on ma przeszłość w Lubinie. – Jest jeszcze Kuba Sypek, który stamtąd do nas przyszedł. Zawsze serce bije mocniej, gdy gra się przeciwko byłemu klubowi. Ale każdy mecz trzeba traktować jako ten najważniejszy. Teraz to dla nas spotkanie z Zagłębiem, potem będzie kolejne – dodał Niedźwiedź.
Trener łódzkiej drużyny znów ma dobrą sytuację kadrową. – Jeden piłkarz wczoraj nie trenował, ale dzisiaj już wraca i mam nadzieję, że będzie do dyspozycji w weekend. Oczywiście nie ma Fabio Nunesa i Jakuba Wrąbla, ale inni są. Nikt też nie pauzuje za kartki. Mamy możliwości wyboru – przyznaje. Wśród nich jest m.in. Juljan Shehu, który już dawno nie grał. – Miał bardzo długą przerwę, a my mamy 20 miejsc. Piłkarze muszą zrozumieć, że jest duża rywalizacja. Czasem ktoś nie znajdzie się w kadrze nie z racji tego, że jest słabszy, ale dlatego, że na tego przeciwnika potrzeby jest akurat ktoś inny – tłumaczy Niedźwiedź.
WYWIAD ŁS. Grzegorz Mielcarski o Widzewie: „Nie sądziłem, że będzie tak dobrze”
Wśród piłkarzy, którzy na pewno mają nadzieję na grę, na pewno jest Kristoffer Normann Hansen, który ostatnio wszedł na boisko po przerwie i zdobył piękną bramkę. – Rozegrał wcześniej tak mało minut, że wielu go skreśliło, że nie wniesie już nic do gry. Ale widzieliśmy jego formę w ostatnich tygodniach, szczególnie w tym przed meczem z Piastem i mieliśmy prawo sądzić, że da dobrą zmianę, że może przechylić szalę na naszą stronę. Kristoffer bardzo dobrze trenuje, nie mogę powiedzieć złego słowa. Po prostu przegrywał rywalizację do tej pory. Ale może być tak, że wskoczy do składu – tłumaczy trener.
Widzew zdobywa piękne gole, osiąga dobre wyniki, ale oczywiście zawsze jest coś, co można poprawić. To m.in. wychodzenie z piłką od własnej bramki po jej przechwycie, oraz stałe fragmenty gry. – W ostatnim meczu mieliśmy tylko jeden rzut rożny, ale doszliśmy do sytuacji. Oczywiście można poprawić pewne rzeczy i my to doskonalimy. Po treningach na boisku zostaje Julek Letniowski i ćwiczy po kilkanaście dośrodkowań – zapewnia Niedźwiedź.