W czwartym tej zimy meczu kontrolnym Widzew pokonał Ruch Chorzów 1:0. Co po meczu powiedzieli trenerzy i piłkarze?
– Wygraliśmy i nie straciliśmy bramki – biorąc pod uwagę mecz z Unionem zagraliśmy w ciągu 48 godzin dwa spotkania, podczas których nie straciliśmy gola, ale to nie znaczy, że nie popełniamy błędów. Pojawiło się ich trochę, ale Ruch miał zdecydowanie mniej sytuacji niż w środę Union – powiedział trener Janusz Niedźwiedź. – Zwycięstwo też jest pozytywem – nie ukrywam, że obawialiśmy się trochę, że w takim krótkim czasie i po długiej podróży przytrafią się nam kontuzje. Było przejście z naturalnej murawy na sztuczną, wielu zawodników grało w środę na dużej intensywności, więc dla mnie kluczowe jest to, że nie złapaliśmy żadnej kontuzji i że przećwiczyliśmy wariant ustawienia 3-5-2. Ćwiczyliśmy to niedawno, podczas meczu z Unionem przeszliśmy na inne ustawienie, ale teraz znów wróciliśmy do 3-5-2.
Po raz pierwszy w jedenastce wyjściowej znaleźli się Martin Kreuzriegler i Kristoffer Hansen. Obaj wypadli dobrze. – U Martina Kreuzrieglera podobało mi się dziś to, że zwróciłem mu uwagę na pewne aspekty i od początku starał się to wykonywać. To drobne kroki, ale chcemy, by zawodnicy je wykonywali. Zanotował pozytywny występ. Widać też, że Kristoffer Hansen potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby złapać te nasze mechanizmy. Trzeba na niego poczekać, aż to zrozumie, bo jednak gra pomiędzy formacjami jest trudniejsza dla skrzydłowego. Natomiast obaj weszli już w rytm treningowy i meczowy, choć potrzebują jeszcze czasu, aby złapać nasze automatyzmy – ocenił Niedźwiedź.
Mecz ocenił też Jarosław Skrobacz, trener Ruchu: – Było to dla nas spotkanie z przeciwnikiem, który na co dzień gra o klasę wyżej, więc z ogromnym szacunkiem podeszliśmy do tej rywalizacji. Mieliśmy swoje personalne problemy, więc dzisiejszy skład był w pewnych momentach eksperymentalny, ale myślę, że z perspektywy boiska nie było aż tak dużej różnicy. Były takie momenty, w których mecz był bardzo wyrównany. Mieliśmy swoje sytuacje. Jestem zły, że straciliśmy w prosty sposób bramkę. Świadczy to o tym, że ten zespół nie jest jeszcze do końca dojrzały i takie mecze niekiedy się przegrywa, a wynik mógłby być lepszy – powiedział.
Daniel Tanżyna, kapitan Widzewa: – Ruch, tak samo jak my, chciał ten mecz wygrać. Cieszę się ze zwycięstwa, bo w nowym roku wygraliśmy po raz pierwszy. Wiadomo, że w sparingach wynik nie jest najważniejszy, ale aby budować morale lepiej takie spotkania wygrywać. To nie był łatwy sprawdzian. Widać, że czołówka II ligi ma pomysł na grę, drużyny te posiadają w swoich szeregach doświadczonych zawodników i sparingi z nimi są bardzo ciężkie. Cieszymy się, że wygraliśmy i przygotowujemy się już do następnego meczu. Wszyscy jesteśmy już stęsknieni za meczami na naturalnej nawierzchni. Cieszymy się, że jest już coraz bliżej powrotu ligi. Mamy nadzieję, że zima nam odpuści i po obozie wejdziemy na naturalne boisko. Graliśmy w trójce z tyłu. Dla Martina jest to nowy kraj i nowe warunki, więc na pewno potrzebuje czasu, aby się w pełni zaaklimatyzować, ale to jest fajna szatnia. Mam nadzieję, że czuje się u nas dobrze – mówił.
W pierwszej połowie grał Przemysław Kita i spisywał się dobrze, był aktywny w ofensywie: – Czuję się dobrze. Od początku przygotowań z drużyną trenowałem tak, by być gotowym do gry na 100 procent. Chcę być jeszcze lepiej przygotowany, jeszcze silniejszy, szybszy i bardziej sprawny. Wolę grać ustawiony wyżej, jestem bardziej ofensywnym zawodnikiem. Było to widać, gdy grałem na wahadle. Zapuszczałem się daleko do przodu i czasami ciężko było mi zdążyć z akcją w defensywie. Na razie trudno powiedzieć, jak układa się współpraca z nowymi kolegami. To dopiero pierwsza okazja, żeby razem zagrać, ale na pewno z czasem będziemy się zgrywać – podusmował.