Gwiazda Łódzkiego Klubu Sportowego zgodziła się opowiedzieć nam w krótkim wywiadzie o tym, jak obchodzone są święta wielkanocne na Półwyspie Iberyjskim.
Jesteśmy w trakcie świąt Wielkiej Nocy, które w kulturze naszego kraju mają ogromne znaczenie. Gwiazda ŁKS-u Łódź w rozmowie z Łódzkim Sportem przyznaje, że w Hiszpanii te święta obchodzone są bardzo podobnie.
– W Hiszpanii Wielkanoc obchodzi się podobnie jak w Polsce, bo obydwa te kraje są bardzo wierzące. I tu i tu święta to czas, który spędza się z rodziną. Jest różnica polegająca na tym, że w Hiszpanii w święta wychodzimy na ulice, aby popatrzeć na przechodzącego obok Chrystusa albo Maryję (mowa tu o procesjach wielkanocnych, podczas których ulicami przenosi się figurki Jezusa, Maryi lub świętych i oddaje im hołd – przyp. red.) – powiedział Pirulo.
Najskuteczniejszy piłkarz lidera Fortuna 1 Ligi zdradza także, co najczęściej pojawia się na hiszpańskim stole w trakcie Wielkanocy.
– Najbardziej typowym daniem na święta wielkanocne w Hiszpanii jest placek z dorszem. Inne popularne potrawy to tosty francuskie (słodkie smażone bułeczki z cynamonem lub miodem – przyp. red.) i botwinka – kontynuował Pirulo.
Pirulo w czasie swojego pobytu w Łodzi dał się poznać jako bardzo rodzinna osoba. Hiszpan przyznaje, że właśnie przez wzgląd na rodzinny charakter świąt bardzo dobrze czuje się zarówno podczas Wielkanocy, jak i Bożego Narodzenia.
– Bardzo lubię zarówno Wielkanoc, jak i Święta Bożego Narodzenia. Mieszkając w Hiszpanii, zazwyczaj obchodziliśmy je w gronie całej rodziny – mówił zawodnik, który 17 kwietnia skończy 31 lat.
W tym roku jednak piłkarz ze względu na obowiązki zawodowe nie dał rady spotkać się z całą rodziną, ale Pirulo ma nadzieję, że wkrótce uda im się to nadrobić.
– Niestety, w tym roku nie udało się nam spędzić świąt z rodziną. Wiemy, że jest to czas, który powinno się spędzać z najbliższymi, ale ze względów zawodowych było to nie do zrobienia. Póki co nikt nas nie odwiedził, nie licząc cioci mojej żony. Mój tata, ze względu na wiek, boi się kilkugodzinnej podróży samolotem, ale mamy nadzieję, że w tym roku uda im się (rodzinnie – przyp. red.) przylecieć i z nami zobaczyć.
CZYTAJ TAKŻE: 170 tys. dla pośredników w ŁKS-ie. Na al. Unii zapanowała normalność