Widzew Łódź wygrał u siebie z Radomiakiem Radom. łodzianie zwyciężyli w pierwszym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca, Igora Jovecicia.
Niespodziewana zmiana szkoleniowca w Widzewie na dwa dni przed meczem sprawiła, że piątkowe starcie z Radomiakiem zapowiadało się dużo ciekawiej niż pierwotnie zakładano. Trener Igor Jovićević nie miał co prawda czasu, by przygotować zespół pod swoją taktykę, ale zdążył porozmawiać z zawodnikami i zmotywować ich w swoim stylu.
Mamy w szatni siedmiu mistrzów. A ja chcę trzydziestu mistrzów. Przyszedłem tu by podnieść z Wami trofeum. Nie potrzebuję po prostu dobrych piłkarzy, potrzebuję wojowników – mówił w szatni czerwono-biało-czerwonych w czwartek podczas swojego pierwszego dnia w pracy.
Pierwsza połowa meczu z Radomiakiem pokazała, że piłkarze potraktowali te słowa bardzo poważnie. Łodzianie od początku rzucili się do ataku i trzeba przyznać, że wyglądali całkiem nieźle. Już w 6. minucie wynik otworzył Sebastian Bergier, który stał w odpowiednim miejscu i głową uderzył piłkę po małym zamieszaniu w polu karnym.
Sebastian Bergier jak rasowy napastnik stał we właściwym miejscu i trafił do siatki rywala! 🔥🔝 Znakomity początek Widzewa! 👏
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT, CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/Hfl3Djrk3g— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 17, 2025Reklama
Widzew szukał drugiego gola, ale radomianie też potrafili zagrozić. Kilkukrotnie interweniować musiał Maciej Kikolski, który zastąpił w bramce Veljko Ilicia, który dopiero co wrócił ze zgrupowania kadry Serbii. Łodzianie byli jednak zdecydowanie konkretniejsi i atakowali z większym rozmachem. Imponował Samuel Akere, którego rajdy były oklaskiwane przez fanów RTS-u. Okazji na 2:0 było kilka, ale bramkę udało się strzelić…Peterowi Therkildsenowi. Trzeba jednak przyznać, że zasłużył, bo w ostatnich tygodniach prezentuje naprawdę wysoką formę. To co mogło podobać się w Widzewie to widoczna większa pewność siebie. Czy to efekt mowy motywacyjnej w wykonaniu Jovicievicia? A może po prostu w końcu nastąpił ten długo wyczekiwany moment, gdy drużyna się zgrała? W każdym razie, na Widzew patrzyło się w piątkowy wieczór bardzo przyjemnie. Jeszcze gdyby uniknęli straty bramki do szatni…W 44. minucie go siatki widzewiaków trafił Romario Baro i Radomiak złapał kontakt.
Po zmianie stron czerwono-biało-czerwoni mieli kapitalną szansę na trzeciego gola, ale Fran Alvarez jej nie wykorzystał. Gra się trochę uspokoiła, a w obu zespołach doszło do zmian. W Widzewie na placu zameldowali się Lindon Selahi i Andi Zeqiri. Albańczyk podczas jednego z pierwszych kontaktów z piłką cudownie przymierzył i trafił w samo okienko bramki strzeżonej przez Majchrowicza. W końcówce zrobiło się bardzo nerwowo, bo choć łodzianie kontrolowali przebieg gry, to Radomiak ponownie złapał kontakt. To była 90. minuta spotkania i chwilę później sędzia ogłosił, że dolicza pięć minut. W doliczonym czasie goście “siedzieli” na widzewiakach, ale ci umiejętnie się bronili i ostatecznie zgarnęli trzy punkty. To druga z rzędu wygrana łodzian.
Składy:
Widzew Łódź: Kikolski, Therkildsen, Krajewski, Żyro, Visus, Czyż, Shehu (66. Selahi), Alvarez (85. Pawłowski), Fornalczyk (85. Teklić), Akere (77. Baena), Bergier (66. Zeqiri)
Radomiak Radom: Majchrowicz, Zie Outarra (82. Pedro), Kingue, Dieguez, Grzesik, Baro (72. Camara), Donis (72. Alves), Capita (66. Balde), Wolski, Tapsoba (66. Lopes), Maurides