Czy ulubieniec kibiców ŁKS-u wreszcie przełamie niemoc strzelecką? Znalazł nowego pracodawcę.
Nelson Balongo na długo zostanie zapamiętany przez fanów ŁKS-u. Napastnik pojawił się w Łodzi niedługo po tym, jak drużynę objął Kazimierz Moskal. Kongijczyk z belgijskim paszportem, który w przeszłości był nawet na testach w Crystal Palace, klubie z angielskiej ekstraklasy miał być remedium na strzelecką niemoc łódzkich “dziewiątek”.
Skończyło się tak, że Balongo nie strzelił gola dla pierwszej drużyny. Podczas pobytu przy al. Unii z bramek cieszył się dwa razy. Bramkarzy pokonywał gdy schodził do rezerw. Raz w trzeciej i raz w drugiej lidze.
Po pewnym czasie, kibice przestali się złościć, a zaczęli współczuć młodemu Belgowi. Gdy w sklepie ŁKS-u pojawiły się breloki z nazwiskami piłkarzy ŁKS-u, gadżet z Balongo zrobił prawdziwą furorę.
Chociaż Piotr Stokowiec, po tym jak przejął ŁKS po Moskalu na chwilę włączył napastnika do pierwszej drużyny, Balongo nie zadebiutował w ekstraklasie. Na początku grudnia, dwukrotni mistrzowie Polski rozwiązali z nim kontrakt.
Ale niebramkostrzelny napastnik znalazł nowego pracodawcę. Balongo podpisał kontrakt z Seraing. To zespół z drugiej ligi belgijskiej, po 18. kolejkach zajmuje przedostatnie miejsce, a do bezpiecznej lokaty traci trzy punkty. Były ełkaesiak podpisał półroczny kontrakt. Na pewno będziemy przyglądali się jego karierze i poinformujemy czytelników, gdy tylko zdobędzie pierwszego gola!