Mamy małe problemy zdrowotne w drużynie – przyznał trener Widzewa.
W piątek o godzinie 20.30 Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią. Na pewno nie w pełnym składzie. Chodzi oczywiście o Petera Therkildsena i Samuela Kozlovskiego. – Ich przerwa wydłuży się do kilku tygodni – mówi Żeljko Sopić.
Trener łódzkiej drużyny dodał, że oprócz tego są małe problemy. Chodzi m.in. o Ricardo Visusa, który jest chory. – Zobaczymy, czy zagra, czy nie -przyznaje trener.
Visus to podstawowy obrońca zespołu. Zastąpić go mógłby Stelios Andreou, który wczoraj dołączył do drużyny. – Jedzie z nami do Krakowa. Wczoraj brał udział w części treningu, dzisiaj normalnie już ćwiczył. Jest w treningu i jest gotowy – zapewnia Sopić. Dodał, że jutro okaże się, w jak długim fragmencie meczu Cypryjczyk wystąpi.
W meczu z Wisłą Płock w poprzedniej kolejce wystąpić nie mogli Sebastian Bergier i Antoni Klukowski. Obaj byli co prawda na ławce, ale nie wyszli na murawę. – Narzekali na drobne urazy, ale jutro powinni zagrać – mówi Sopić.
Pytany o Cracovię, trener Widzewa przyznał, że dla niego najważniejszy jest jego zespół. – Przeanalizowaliśmy Cracovię tak jak każdego innego przeciwnika, ale nie myślimy za bardzo o tym. Skupiamy się najbardziej na sobie i na tym, jak zagramy – powiedział.
W podobnym tonie wypowiedział się Lindon Selahi. – Mieliśmy już analizę rywala, wiemy jak broni i jak atakuje, ale najważniejsze jest to, jak my zagramy – stwierdził.
Sopicia zapytano też na konferencji przed meczem o to, czy jego zespół ma już więcej jakości, niż drużyna z jesieni. O tym że tej jakości brakuje, trener Widzewa mówił po porażce z Koroną Kielce. – Wtedy byliśmy osłabieni, mówiłem, że brakowało nam centymetrów i kilogramów i w tamtym meczu właśnie to przeważyło – przypomniał.
Wspomniał, że teraz sprowadzono m.in. nowego środkowego obrońcę, a w planach jest transfer napastnika. – To bardzo potrzebne. Gra Bergiera mnie cieszy, ale w każdym klubie powinni być co najmniej dwaj napastnicy. Bo raz piłkarz ma formę, a innym razem jej nie ma, bo przychodzą kontuzje. Tak było w ostatnim meczu, w którym zagraliśmy bez klasycznego napastnika – mówił i dodał, że dziennikarze często oceniają ruchy transferowe przez pryzmat samego okienka, a to jest proces, piłkarze i drużyna potrzebują czasu. Podał przykład Selahiego. – W pierwszym meczu grał 30 minut, w następnym 60 i potem 75. Wszystko przychodzi z czasem, potrzebne są wspólne treningi i wspólna gra, by wszystko było, jak należy. Ale oczywiście już teraz mamy więcej jakości.