Piłkarz Lecha Poznań był na spalonym chwilę przed tym, jak w meczu z Widzewem zdobył gola na 2:2.
Widzew pokonał w sobotę Lecha Poznań 2:1. Łodzianie zapracowali na to zwycięstwo. Nie brakowało jednak opinii, że mieli też sporo szczęścia, a nawet, że pomogli im sędziowie. Wszystko przez kontrowersje przy golu, jakiego Lech zdobył w 79. minucie. Pięknym strzałem głową popisał się Dino Hotić. Rafał Gikiewicz nie dał rady sięgnąć piłki. Radość lechitów była jednak krótka, bo sędziowie VAR uznali, że wcześniej na pozycji spalonej był Mikael Ishak. Szymon Marciniak bramki więc nie uznał.
Po meczu sytuację ocenił też Paweł Gil, instruktor VAR w UEFA. – Na obrazie pokazanym w telewizji, czerwona linia, ta od barku do ziemi, nie jest wyraźnie widoczna. Spowodowało to pewne wątpliwości dla podjętych decyzji. Po zakończonych zawodach dokonaliśmy sprawdzenia analizy VAR oraz jeszcze raz narysowaliśmy tę linię. Jednoznacznie stwierdzam, że VAR postąpił zgodnie z wytycznymi, a wykonane przez nas linie dały taki sam rezultat, jak te wykonane podczas meczu. Dlatego podkreślam, że ostateczna decyzja odnośnie anulowania bramki była prawidłowa. Nie ma tutaj żadnych wątpliwości – stwierdził.
Takiego samego zdania był Adam Lyczmański, były sędzia i ekspert Canal+. On także jednoznacznie ocenił, że napastnik Lecha “spalił”. Lyczmański stwierdził, że technologia pokazuje to “dokładnie” i “czytelnie” i jest to oczywiste.
Dodał, że kontrowersje wynikały z tego, że podczas transmisji nie pokazano dokładnie analizy sędziów, a dokładnie jednej z linii (od ramienia Ishaka).
❗Wracamy do głośnej sytuacji z meczu Widzewa z Lechem, nasza analiza nie pozostawia wątpliwości – był spalony 👇
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 28, 2024
📺 #LIGAPLUSEXTRA trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/DYVywsw0dC pic.twitter.com/LMdeSJ3OlP