Niedawno informowaliśmy o złej sytuacji finansowej ŁKS-u. Na początku grudnia znowu pojawiły się duże zaległości w wypłatach, piłkarze składali ponaglenia do zapłaty, a wierzycieli domagali się spłaty długów. Również trenerzy z akademii nie dostawali pensji na czas. Pisaliśmy wtedy, że ŁKS-owi przygląda się Komisja Licencyjna, a jedynym ratunkiem może być zastrzyk gotówki od nowego inwestora.
Czytaj także: Jakie plany na zimowe okno transferowe ma ŁKS?
Okazuje się, że w klubie pojawiły się pieniądze. Prawdopodobnie pochodzą od potencjalnego akcjonariusza, który oficjalnie do spółki ma dołączyć w pierwszym kwartale 2023 roku.
– Wraz z pojawieniem się nowego podmiotu, ŁKS otrzymał zastrzyk gotówki, a sam inwestor poszerzy w przyszłości grono akcjonariuszy, do którego nadal należą Tomasz Salski (większościowy akcjonariusz klubu), Jerzy Pietrucha, Przemysław Andrzejak oraz Dariusz Łyżwa. Warto przy tym dodać, że wypracowane na bazie dotychczasowych doświadczeń obopólne zaufanie, które towarzyszy naszym negocjacjom, znacząco wpływa na ich tempo, zapewniając poczucie bezpieczeństwa obu stronom – tak klubowi, jak i inwestorowi – informował ŁKS.
Dowiedzieliśmy się, że zaległości wobec niektórych zawodników i personelu zostały już wyrównane i trwa wyrównywanie pozostałych. Bardzo prawdopodobne, że niedługo ŁKS spłaci zobowiązania wobec Antonio Domingueza, który sprawę skierował do FIFA. Łodzianie muszą to zrobić, jeżeli nie chcą być ukarani zakazem transferowym.
Czytaj także: Jak Platek buduje Casa Pia?
Kimkolwiek jest nowy akcjonariusz (najwięcej wskazuje na Roberta Platka), pojawił się w samą porę. Warto pamiętać, że grudzień i styczeń bez pieniędzy od nowego inwestora mogłyby być dla ŁKS-u najtrudniejsze. Klub nie zarabia na dniach meczowych, a koszty utrzymania nie maleją.