W poprzednim sezonie Widzew był absolutnym liderem w zdobywaniu goli w doliczonym czasie gry. Zrobił to aż dwunastokrotnie. A jak jest teraz?
Drugi w tej klasyfikacji był Śląsk Wrocław. Wicemistrz Polski cieszył się z bramek po 90. minucie sześciokrotnie, więc to naprawdę duża różnica.
Z jednej strony to źle, bo może to oznaczać, że drużyna z Łodzi nie miała kontroli i goniła wynik do końca. Z drugiej widzewiacy pokazywali charakter, bo zawsze grali do końca. Szklanka jest więc do połowy pełna albo do połowy pusta.
CZYTAJ TEŻ: Niewypał Hilary Gong. Widzew utopił sporo kasy?
– Patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, to lepiej strzelać je jak najpóźniej, by nie dać przeciwnikowi szansy na odrobienie strat. Ale to tak pół żartem, pół serio. Intencja jest taka, by jak najszybciej strzelić bramkę, albo kilka, i rozstrzygać spotkanie wcześniej, ale to kwestia pracy, pracy i jeszcze raz pracy – mówił wtedy trener Daniel Myśliwiec.
Dziesięć bramek (ta samo jak Górnik Zabrze i Jagiellonia) Widzew strzelał w ostatnim kwadransie pierwszej połowy (nie licząc doliczonego czasu gry do pierwszej części meczu). To też najlepszy wynik w lidze.
W tych statystykach (za Ekstrastats.pl) ciekawe są też liczby Jagiellonii Białystok, która aż 17 razy (!) strzeliła gole w pierwszym kwadransie meczu. Żaden zespół nie ma do tego wyniku podejścia. Opłaciło się, bo przecież Jaga sięgnęła po mistrzostwo Polski.
Czy coś się zmieniło? Widzew zdobył tylko 13 goli. Dziewięć zespołów ma ich więcej, najwięcej – 22 – Cracovia.
Póki co nie widać jakichś szczególnych prawidłowości. Cieszy na pewno to, że Widzew w pewnym stopniu idzie śladem Jagiellonii, bo najwięcej – 4 gole – zdobył w pierwszych kwadransach. Dwa razy z Lechem Poznań, GKS-em Katowice i Piastem Gliwice. Opłaciło się, bo dało to 7 punktów z 16 wszystkich zdobytych w tym sezonie.
Trzy bramki widzewiakom udało się strzelić w piątym kwadransie (od 61. do 75. minuty). W doliczonym czasie zdobyli na razie dwa gole.
Spójrzmy, jak to wygląda z podziałem na połowy. W pierwszej czerwono-biało-czerwoni strzelili 7 bramek, a po przerwie 6.
Najlepszym strzelcem Widzewa jest Imad Rondić. Trzy z pięciu goli Bośniak zdobył w pierwszej połowie – najgroźniejszy jest w pierwszym kwadransie (dwie bramki), a dwa w drugich 45 minutach.
CZYTAJ TEŻ: Widzew idzie na wypełnienie limitu
A jak Widzew traci? W poprzednim sezonie po 8 (najwięcej) goli czerwono-biało-czerwoni dali sobie strzelać w pierwszym kwadransie i ostatnim. Czyżby brak koncentracji?
Teraz najgorzej jest w ostatnim kwadransie przed przerwą. Od 31. do 45. minuty Rafała Gikiewicza pokonano czterokrotnie. Ani razu rywalom nie udało się to w doliczonym czasie gry w całym meczu, ale dwa razy nie ustrzegli się tego po 45. minucie przed przerwą. Wychodzi więc, że po 30. minucie jest najgorzej.