Kilkunastu piłkarzom w czerwcu kończą się kontrakty z Widzewem. Jego szefowie stają przed wielkim dylematem – kogo zostawić w drużynie na kolejne sezony, a kogo pożegnać.
Zadanie nie jest łatwe, a lista bardzo długa. Jakby nie patrzeć, to ponad połowa kadry zespołu. Są na niej zarówno gwiazdy drużyny, jak i piłkarze, którzy odgrywają w niej mniej ważne role.
Nie ze wszystkimi zawodnikami sytuacja jest taka sama. Części z nich co prawda kończą się kontrakty, ale są w nich zapisy o możliwości przedłużenia umów o kolejny rok. To Andrejs Ciganiks, Filip Przybułek, Jordi Sanchez, Serafin Szota, Jakub Szymański, Paweł Zieliński oraz Mateusz Żyro. Tutaj działacze mają czas i mogą zdecydować dopiero po rundzie.
Gdyby musieli decydować już teraz, to pewnie wypadliby Przybułek i Shehu. Ten pierwszy był zaskakującym odkryciem Janusza Niedźwiedzia, który nagle zaczął wystawiać go do składu, ale ostatecznie młody piłkarz nie obronił się, co też nie jest tylko i wyłącznie jego winą. Został rzucony na głęboką wodę, radził sobie, ale to nie był jeszcze poziom wymagany w PKO Ekstraklasie. Widzew go więc chyba… utopił.
CZYTAJ TEŻ: Rok 2023 w łódzkiej piłce. Rok dużych zmian w ŁKS-ie i Widzewie
Reszta piłkarzy musi obronić się wiosną. Chyba najmniejsze szanse ma Zieliński. Już poprzednie przedłużenie jego umowy, w czerwcu 2023 roku, było pewnym zaskoczeniem. Na koniec jesieni Daniel Myśliwiec stawiał na 33-latka, ale Widzew chyba musi szukać na obronę graczy młodszych i bardziej perspektywicznych i przede wszystkim lepszych od Zieliński. Ten jest piłkarzem solidnym, ale trzeba przecież iść do przodu i ulepszać drużynę.
Ciganiks, Jordi, Szota i Żyro mają całą wiosnę, by zasłużyć na przedłużenie umowy. W przypadku Szymańskiego trzeba też poczekać na rozwój sytuacji wśród bramkarzy, bo Widzew sprzedaje Henricha Ravasa i prawdopodobnie sprowadzi kogoś w jego miejsce.
Gdyby spytać dowolnego kibica Widzewa, który piłkarz z tych, którym kończą się kontrakty, powinien dostać nową umowę, zapewne niemal każdy od razu wskazałby na Bartłomieja Pawłowskiego i Marka Hanouska. To od lat czołowi gracze Widzewa, na których zawsze można liczyć. Obaj są już po 30-stce, ale obaj wciąż są bardzo potrzebni.
Niedawno Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy klubu, zapowiadał ogłoszenie nowych kontraktów w styczniu, i można obstawiać, że miał na myśli właśnie tych zawodników. Jak wiadomo nieoficjalnie, Pawłowski myślał jeszcze o zagranicy (był już w Hiszpanii i Turcji) – w grę wchodziły Turcja i Bliski Wschód, ale w Widzewie czuje się dobrze. Jest tu jednak gwiazdą i czeka na naprawdę dobrą propozycję być może ostatniego kontraktu w karierze.
W czerwcu kończą się też kontrakty Ignacego Dawida, Dominika Kuna, Marto Milosa, Juljana Shehu, Patryka Stępińskiego i Ernesta Terpiłowskiego.
Na pewno warto wciąż dawać szansę i to odważniej Dawidowi, bo 20-latek gdy wchodzi na boisko, to daje radę.
Albańczyk Shehu rehabilituje się po bardzo ciężkiej kontuzji i może nie być gotowy do gry przed końcem sezonu. Gdyby przed urazem grał bardzo dobrze, albo chociaż naprawdę obiecująco, to pewnie można byłoby się poważnie zastanawiać nad zaproponowaniem mu kolejnej umowy. A tak… chyba nic z tego.
W podobnej sytuacji jest Milos, który też leczy się po kontuzji i też prędko nie wróci. Zanim doznał urazu, był podstawowym piłkarzem zespołu Myśliwca. W połowie roku Chorwat skończy jednak 31 lat. Prawda jest taka, że w Widzewie nie zachwycał, grał co najwyżej solidnie, miewał dobre momenty. Ale to chyba za mało. Tak jak w przypadku Zielińskiego, trzeba chyba szukać młodszych, bardziej perspektywicznych i po prostu lepszych. Będziemy w szoku, jeśli w styczniu Widzew ogłosi podpisanie z nim nowej umowy.
Chyba minął już czas w Widzewie Stępińskiego. Wieloletni kapitan był ważną częścią drużyny, ale u Daniela Myśliwca gra bardzo rzadko. Niewykluczone, że do Ruchu Chorzów będzie chciał go ściągnąć Janusz Niedźwiedź. Na pożegnanie należy mu się oczywiście runda honorowa w Sercu Łodzi.
Co zrobić z Kunem? Z jednej strony to już 30-letni piłkarz, który nie imponuje formą, ale z drugiej – taki gracz w kadrze jest na wagę złota. Kun może grać na kilku pozycjach, zawsze dużo biega i walczy, co doceniali obaj trenerzy Widzewa w tym sezonie. Kun był jednym z ulubionych piłkarzy Niedźwiedzia, ale Myśliwiec też go cenił i dawał mu grać. Roczny kontrakt dla Kuna bez gwarancji gry w pierwszym składzie? To chyba możliwy scenariusz.
Pozostaje Terpiłowski, który jeszcze kilka miesięcy temu był nadzieją Widzewa. Piłkarz skończył jednak wiek młodzieżowca i czar prysł. Jest głównie rezerwowym, a gdy wchodzi na boisko, to niewiele od siebie daje. Jeśli wiosną nic się nie zmieni, to działacze nie zawahają się powiedzieć mu “żegnaj”. I chyba żadnego kibica to nie zmartwi.