Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” po raz pierwszy odbył się na stadionie imienia Władysława Króla. Jak to się udało?
Adam Kaźmierczak: – To formuła, którą trzeba będzie promować w całej Polsce w nadchodzących latach. Dla młodych ludzi to była niepowtarzalna okazja zagrać na stadionie, na którym już niedługo zagra reprezentacja Polski. Staramy się przyjąć w PZPN taką zasadę, żeby finały wojewódzkie odbywały się już zawsze na tak wspaniałych obiektach. My jako Łódź, mamy naprawdę piękny stadion imienia Władysława Króla. Było widać, że dzieci wychodząc na murawę obiektu ŁKS-u były niezwykle szczęśliwe. To bezcenne przeżycie, zorganizować wydarzenie w takim miejscu, tylko dla reakcji tych młodych ludzi. Widać, że mamy dla kogo to robić.
Dla pana jako wiceprezesa PZPN od sportu amatorskiego to szczególne rozgrywki?
– Jestem odpowiedzialny za piłkę amatorską i sam zadeklarowałem, podczas rozmów o podpisaniu umowy ze stadionami, zastrzegłem, że nawet gdybym miał to zrobić za pieniądze swoje, bądź Łódzkiego Związku Piłki Nożnej to do finału na al. Unii dojdzie. Cieszę się, że się udało, że trafiliśmy na przychylność MAKiS-u. Wiadomo, że utrzymanie obiektu kosztuje, a jednak udało się spiąć wszystko tak, żeby turniej udało się tam przeprowadzić.
Dostrzegł pan jakieś piłkarskie talenty?
– Zobaczymy za osiem do dziesięciu lat. Bardzo chciałbym żebyśmy mogli obejrzeć sobie relacje z tych meczów za jakiś czas i powiedzieć, że reprezentant Polski, który debiutuje w seniorach, pierwsze kroki stawiał w finale wojewódzkim na stadionie ŁKS-u. Byłaby to ogromna satysfakcja dla tych, którzy go wychowali, ale też dla tych, którzy organizowali ten turniej. Oczywiście to byłaby też wspaniała pamiątka dla tego młodego zawodnika, bądź zawodniczki, która grała w naszym turnieju. Szczególnie wśród młodych dziewczynek widać ogromny potencjał. Trenują od dłuższego czasu i z roku na rok poziom sportowy futbolu kobiecego jest coraz wyższy.
W turnieju brały udział żeńskie drużyny, ale nasze kluby nie mogą się takimi pochwalić.
– To musi przyjść naturalnie. Im szybciej władze ŁKS-u i Widzewa zrozumieją, że nie każdy kibic łódzkiego klubu ma syna, a chciałby żeby jego dziecko chodziło na zajęcia w ukochanym klubie, tym lepiej. Kibicowanie swojemu dziecku, które gra w ulubionym klubie to wyjątkowe przeżycie, ale myślę, że niedługo zarządzający akademiami ŁKS-u i Widzewa zyskają świadomość, że nie ma od tego odwrotu i trzeba założyć żeńskie drużyny.
Potencjał jest, a łódzkie kluby młodzieżowców szukają po innych województwach…
– Chciałbym, żeby łódzkie kluby wykorzystywały ten potencjał. Mieliśmy w finale drużyny rekrutujące się z ŁKS-u, bo reprezentowały szkołę Marcina Gortata. Rocznik 2011 wydawał się zdecydowanym faworytem nie tylko w Łodzi, ale także w mojej ocenie miał bardzo duże szanse powalczyć również w ogólnopolskich rozgrywkach. Okazało się, że pokonali ich chłopcy z Ksawerowa. Wśród nich jest zawodnik, który jest najskuteczniejszym strzelcem w drużynach ŁKS-u, ale tak jak wspominałem drużyny reprezentowały szkoły. To jest piękno tego turnieju. Nie liczą się przynależności klubowe. W finale Ksawerów sprawił ogromną niespodziankę i wygrał 3:2 ze Szkołą Gortata. Za to ełkaesiacki rocznik 2010 kompletnie zdominował swoją kategorię wiekową.
Pytanie co dalej z ich przygodą z piłką? Czy za kilka lat ŁKS nie będzie musiał szukać młodzieżowców po innych województwach. To ogromna rola pracowników ŁKS-u i Widzewa żeby wykorzystywać potencjał młodych piłkarzy. Z tymi bazami sportowymi, którymi dysponujemy nic tylko wykorzystywać ten potencjał.
Jak pan ocenia organizację turnieju? To było chyba spore wyzywanie?
– Turniej na wysokim poziomie. Przede wszystkim chodzi o ocenę zawodników, trenerów i ludzi związanych z drużynami. Pomogła lokalizacja. Pomysł, żeby półfinały rozgrywać w ośrodku na Krańcowej, a wielki finał na al. Unii okazał się wielkim sukcesem. Jako jedyny związek zastosowaliśmy taką formułę rozgrywania spotkań. Mam nadzieję, że inne związki wojewódzkie pójdą za naszym przykładem.
Sport dzieci ma w sobie wiele z tego “prawdziwego sportu”. Pełnego emocji, niezepsutego pieniędzmi.
– Tak, to jest prawdziwa piłka. Bez kalkulacji. Każdy gra dla siebie i dla swojej drużyny. Podam budujący przykład. Piłka wyszła kilka centymetrów za linię, a chłopcy sami się do tego przyznali. Nie potrzebna była interwencja sędziego. W niedzielę mecze prowadzili sędziowie ekstraklasowi Paweł Malec, Radosław Siejka, Paweł Pskit. Dla tych dzieci to też jest świetna forma dowartościowania. Oni doskonale wiedzą kim są ci ludzie, bo widzą ich w telewizji. Ten turniej to piękno piłki. Radość po zwycięstwie, łzy po porażce, to wszystko jest spontaniczne i naturalne, a o to w sporcie chodzi.
Z Adamem Kaźmierczakiem rozmawiał Filip Kijewski.
fot: ŁKS
Adam KaźmierczakŁKS ŁódźPZPNWidzew ŁódźZ podwórka na stadion
1 Comment
Super impreza dla dzieciaków, niesamowite przeżycia. Gratulacje dla zwycięzców SP Ksawerów którzy ograli szkołę Gortata – pewniaka, zespół składający się z ,, etatowych zawodników” z rocznika 2010 ŁKS-u najlepszego zespołu w woj. łódzkim i jednego z lepszych w Polsce. Chwała zwycięzcą – wstyd dla trenera ŁKS.