„Jeden gol, drugi gol, trzeci leci, na tablicy 3:0 się świeci” – ponad rok kibice Widzewa czekali na takie zwycięstwo.
Wciąż rozpamiętujemy niedzielną wygraną Widzewa. Na inaugurację Fortuna 1. Ligi łódzki zespół pokonał Sandecję Nowy Sącz aż 3:0. „Aż”, bo takich wygranych już dawno nie było. W poprzednim sezonie czerwono-biało-czerwoni wygrali 11 spotkań, ale nie były to raczej wygrane efektowne. Zwykle widzewiacy pokonywali rywali jednym golem, cztery razy udało się zwyciężyć różnicą dwóch goli. Tak było w meczach ze Stomilem Olsztyn, Resovią, Koroną Kielce i GKS-em 1962 Jastrzębie. Tylko raz w całym sezonie Widzew strzelił w jednym meczu trzy gole. Było to w spotkaniu z GKS-em Bełchatów, które łodzianie wygrali 3:2.
Ale różnicą trzech bramek Widzew nie wygrał naprawdę dawno. To było 15 lipca 2020 roku, kiedy łódzka drużyna grała jeszcze w drugiej lidze, a prowadził ją jeszcze trener Marcin Kaczmarek. Widzew pokonał wtedy na swoim stadionie Stal Stalowa Wola 3:0 po dwóch bramkach Marcina Robaka i jednej Adama Radwańskiego.
Wygrana 3:0 to nie jest z pewnością wydarzenie epokowe w historii Widzewa, ale jednak naprawdę cieszy. – Wychodzimy na boisko po to, by wygrywać, ale chciałbym też, żeby kibice oglądali jak najwięcej bramek. O to w piłce nożnej chodzi – mówi trener Janusz Niedźwiedź i trudno nie przyznać mu racji.