Widzew pokonał Piasta Gliwice, dzięki czemu awansował w tabeli. Sporo rzeczy nam się podobało. Kilka nie.
To czwarta wygrana Widzewa w tym sezonie. Dzięki nim i trzem remisom łódzka drużyna ma 15 punktów i trzyma się blisko czołówki. To oczywiście cieszy. Można czuć lekki niedosyt po remisach ze Stalą Mielec i GKS-em Katowice, bo to drużyny zdecydowanie w zasięgu czerwono-biało-czerwonych, ale nie da się wygrać wszystkiego. Trzeba się z tym pogodzić, a nawet cieszyć, że zarówno z Mielca, jak i Katowic Widzew wyjeżdżał z punktami, bo przecież gonił wynik.
Z Piastem łodzianie wygrali po dwóch meczach bez zwycięstwa. To bardzo cieszy. Co jeszcze?
Na swoim stadionie wygrywają Lech Poznań i Pogoń Szczecin, ale Widzewowi też idzie naprawdę dobrze. Z czterech meczów wygrał trzy i tylko jeden zremisował bez straty gola. Podział punktów ze Śląskiem Wrocław trzeba przyjąć, bo przecież gospodarze długo grali w osłabieniu po czerwonej kartce Samuela Kozlovskiego. Świetna postawa defensywy w tamtym meczu dała Widzewowi punkt i kibice dziękowali drużynie za walkę.
Teraz mieli jeszcze większe powody do radości, bo z Piastem znów było na zero z tyłu i do tego ze zwycięskim golem. Serce Łodzi wciąż jest niezdobyte. Po raz ostatni Widzew przegrał tutaj 12 maja z Zagłębiem Lubin.
Pisaliśmy niedawno, że zwłaszcza rzuty rożne u Widzewa leżą. Nie podejrzewamy, że drużyna nie ćwiczyła ich rozegrania na treningach, ale faktem jest, że nie wychodziło. Teraz w końcu się udało. Kluczową rolę odegrały dwie osoby. Pierwsza to Sebastian Kerk, świetnie bijący stałe fragmenty gry, a druga to trener Tomasz Włodarek.
– Bardzo nas cieszy wygrana, ponieważ mierzyliśmy się z silnym rywalem, który zdobył do tej pory sporo punktów, któremu trudno strzelić gola i który ma świetne stałe fragmenty gry. To właśnie one były kluczowe. Warto pochwalić odpowiedzialnego za nie trenera Włodarka, bo choć w poprzednich spotkaniach nie zdobywaliśmy bramek, to było widać, że idziemy w dobrym kierunku. Dzisiaj mieliśmy dwie kapitalne sytuacje – jedna zakończyła się golem, druga powinna. To jest jedna część, a druga to wybronienie się przy takiej jakości przeciwnika – mówił na pomeczowej konferencji trener Daniel Myśliwiec.
Gol, którego zdobył Imad Rondić, padł właśnie po rzucie rożnym, chociaż nie bezpośrednio po dośrodkowaniu Kerka. Piłka wróciła w pole karne, ale wrócić miała, bo przed polem karnym ustawiony był Kamil Cybulski, który miał za zadanie jej przechwycenie, właśnie, gdy wyjdzie z pola karnego. Cybulski strzelił, bramkarz obronił, ale Rondić dobił.
Imad Rondić rozpoczął strzelanie w Łodzi!⚽ Napastnik Widzewa z najbliższej odległości pokonał Placha!
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 21, 2024
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/5iRK5kwUFe
Chwilę później było podobnie, tym razem Bośniak strzelał bezpośrednio po zagraniu Kerka, ale tym razem chybił. Było jednak widać, że to ćwiczone zagranie.
Bramka paść powinna po znakomitym wbiciu piłki w pole karne przez Niemca z rzutu wolnego. Tym razem Rondić głową fatalnie chybił. To powinien być gol.
Podsumowując – brawa za te stałe fragmenty i czekamy na więcej, zapewne na nowe rozwiązania w kolejnych meczach.
Było już o bardzo dobrej postawie defensywy w meczu ze Śląskiem. Wtedy łodzianie nie stracili gola i teraz to powtórzyli. Drugi raz w tym sezonie udało się zagrać na zero z tyłu. Na duże pochwały zasłużyła cała lina obrony z Rafałem Gikiewiczem w bramce.
Jakie są największe wzmocnienia Widzewa po lecie? Jakub Łukowski, Samuel Kozlovsky, Marcel Krajewski? A może piłkarze, którzy są w kadrze od dawna, czyli Juljan Shehu i Kerk? Obaj od dwóch meczów grają od początku i obaj prezentują się bardzo dobrze. A mamy wrażenie, że dopiero się rozkręcają.
Narzekamy na niego, bo to, czy tamto, ale Bośniak strzela. Zwykle dokłada nogę, dobija, ale jakie to ma znaczenie? Piłka go szuka, a raczej Rondić jest tam, gdzie napastnik być powinien. W czterech ostatnich meczach strzelił 3 gole.
Są jednak także rzeczy, które nas denerwują, czy martwią.
190 centymetrów wzrostu, siła, skoczność. No i tak fatalna gra głową… W Katowicach Bośniak miał dwie świetne okazje, ale za każdym razem źle uderzał piłkę, teraz zmarnował wręcz idealną okazję. Martwi fakt, że zawodnik o takich warunkach fizycznych, tak słabo strzela głową.
Jakub Sypek i Kamil Cybulski, teraz jeszcze Hilary Gong. Widzew ma sporą grupę skrzydłowych i spory problem na skrzydłach. Piłkarze, na których stawia trener Daniel Myśliwiec w pierwszej kolejności, zazwyczaj zawodzą. Czekamy na próbę z Antonim Klimkiem i Jakubem Łukowskim. Może wtedy byłoby lepiej?
Tyle na niego czekaliśmy, a zaraz może go zabraknąć w którymś meczu. Bo pan Sebastian w czterech ostatnich meczach zobaczył trzy żółte kartki i następna wyeliminuje go z gry. Szkoda by było.
Widzew powinien już w pierwszej połowie w meczu z Piastem postawić kropkę nad i. Była okazja Rondicia, były kolejne, Kozlovskiego czy Kerka. Trzeba było ten mecz zamknąć. I tak samo było w Katowicach.
Widzew był w sobotę bezsprzecznie lepszy od Piasta, ale do końca kibice drżeli o wynik. Oczywiście łatwo się mówi, czy pisze, ale w drugiej połowie widzewiacy za bardzo cofnęli się pod swoją bramkę. Trener co chwila pokazywał, by przesunęli grę, ale nie do końca to wychodziło. Było kilka dobrych kontr (Hamulicia czy Gonga), ale zabrakło skuteczności. I były nerwy.
Widzew w Łodzi, a Widzew na wyjazdach, to niestety dwie różne drużyny, o czym świadczą m.in. statystyki. W Sercu Łodzi zawsze możemy spodziewać się odważnej drużyny, która narzuca swój styl i dąży do zwycięstwa. Na stadionach rywali też tak często jest, ale trwa to zbyt krótko. Do 30 minuty w Katowicach to był Widzew, jaki kibice chcą oglądać, a potem to był zespół, jakiego oglądać nie chcą. Jeśli w klubie mają większe ambicje, to trzeba poprawić się na wyjazdach. Bo teraz, po dobrym występie w Łodzi, martwimy się, co to będzie w Gdańsku.
Plusów po sobotnim popołudniu jest więcej. Trzeba się cieszyć i mieć nadzieję, że zaczęła się zwycięska seria Widzewa. I nie ma sensu oglądać się na innych. Po remisie w Katowicach trener Myśliwiec powiedział: – Nie lubię mówić o innej drużynie niż swoja, ale widząc pracę trenera Góraka, powinienem od tego zacząć. Chciałbym rozwinąć mój zespół do miejsca, w którym jego kultura gry ofensywnej i defensywnej będzie na tak wysokim poziomie. Dzisiaj GKS pokazał się też świetnie w kontrataku czy stałych fragmentach. Przy tych wszystkich nieprzypadkowych cechach trener był także w stanie stworzyć bandę zakapiorów. To trzeba oddać, bo o ile w pierwszych elementach radziliśmy sobie dobrze, to dziś ta ostatnia cecha była kluczowa.
CZYTAJ TEŻ: Szalona radość Imada! Zobacz zdjęcia z meczu Widzewa
Zerkaliśmy też na mecz GKS-u z Górnikiem Zabrze (0:3) i możemy stwierdzić, że tej samej soboty kultura gry ofensywnej i defensywnej Widzewa była na wyższym poziomie niż zespołu z Katowic. To samo można powiedzieć o stałych fragmentach, a nawet kontratakach (chociaż nieskutecznych). I zakapiorami widzewiacy też byli – grali twardo i nie dali sobie w kaszę dmuchać. Minął tydzień, a Myśliwcowi udało się dogonić, a nawet przebić GKS.
Warto więc patrzeć wyżej i szukać sobie lepszych wzorów. GKS takim dla Widzewa nie jest.