Warta Poznań brzmi jak rywal łatwy do pokonania. Ale nic bardziej mylnego – przed Widzewem bardzo trudny mecz, może nawet najtrudniejszy tej wiosny.
Widzew jest w tabeli trzeci. Warta ósma, ale do łódzkiej drużyny traci tylko 6 punktów, a trzeba pamiętać, że zespół z Poznania ma jeden mecz rozegrany mniej. Różnice są więc naprawdę nieduże, to tak naprawdę dwie równe sobie drużyny.
CZYTAJ TEŻ: Selekcjoner na Widzewie. Bartłomiej Pawłowski z powołaniem?
Atutem Widzewa oczywiście może być stadion, ale patrząc na wyjazdowe mecze Warty, to może się okazać, że nie do końca. Łódzki zespół w Sercu Łodzi wygrał pięć meczów, trzy zremisował i trzy przegrał. Zdobył więc tu 18 punktów. A Warta na wyjazdach? Na koncie ma sześć zwycięstw, remis oraz trzy przegrane. To dało jej 19 punktów i znów ma jedno spotkanie rozegrane mniej.
Pociechą dla Widzewa mógł być fakt, że w czterech meczach na wiosnę sobotni rywal trzy razy zremisował i raz przegrał, tylko że w ostatniej kolejce zwyciężył z Koroną Kielce i to aż 5:1. Wszyscy, którzy interesują się polską ligą, widzą, że zespół trenera Dawida Szulczka idzie w górę, jego forma rośnie. Trzeba też dodać, że szkoleniowiec Warty ma do dyspozycji właściwie cały skład. Przed Widzewem na pewno o wiele mniej prestiżowy mecz niż ten z poprzedniej kolejki z Legią, ale wcale nie łatwiejszy.
Ale oczywiście Widzew też ma swoją wartość i na pewno Warty bać się nie musi. Trzeba grać swoją piłkę, czyli grać ofensywnie i o zwycięstwa, ale o to chyba nie trzeba się martwić, bo zespół trenera Janusza Niedźwiedzia zawsze wychodzi na boisko po komplet punktów i teraz na pewno nie będzie inaczej. Po serii remisów, w tym dwóch na swoim stadionie, w końcu Widzewowi udało się u siebie wygrać, więc presja nie jest już tak wielka, jak ostatnio, gdy czerwono-biało-czerwoni grali w Sercu Łodzi. Ze Śląskiem Wrocław udało się wygrać rzutem na taśmę. Teraz na pewno emocje też będą – bo zawsze tu są – ale może uda się tym razem bardziej kontrolować sytuację na boisku i wygrać bez większych nerwów.
W przeciwieństwie do Szulczka Niedźwiedź nie ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy, ale nie można powiedzieć, by miał wielkie problemy. Zagrać nie może Jordi Sanchez, który do tego jest w dołku, więc może dobrze, że odpocznie jeden weekend i nabierze sił, zarówno fizycznych, jak i psychicznych.
Pisaliśmy już o dwóch niewiadomych w składzie Widzewa. Po pierwsze – ktoś musi zastąpić Hiszpana i będzie to albo Łukasz Zjawiński, albo Kristoffer Normann Hansen, który w dwóch meczach strzelał gole i po prostu zasługuje na szansę gry od początku. Tyle tylko, że wejście Norwega do jedenastki wymaga też przesunięć i roszad. Najpewniej na środek ataku przejść będzie musiał Bartłomiej Pawłowski.
W takim przypadku zabraknie nominalnego zmiennika dla Normanna Hansena. Dlatego spodziewamy się, że na ławce będzie Juliusz Letniowski, który i tak jest w słabej formie. Jego w środku pola zajmie chyba Dominik Kun, chociaż na pewno chętny do gry od pierwszej minuty jest też Juljan Shehu. Kiedyś przecież Albańczyk musi zagrać w jedenastce.
Przed kibicami wielkie emocje. Na stadionie spodziewany jest frekwencyjny rekord wiosny, bo chociaż na meczu będą kibice Warty, to nie zajmą całego sektora dla gości. W nim będą też fani Widzewa. Nie będzie wiec stref buforowym. Może więc „pęknąć” bariera 18000.
Widzew Łódź – Warta Poznań, sobota, godzina 15.