Trener Kazimierz Moskal postanowił zaufać młodemu zawodnikowi i dzisiaj absolutnie nie może żałować swojej decyzji. Kowalczyk już w pierwszym meczu zaliczył 20 minut, tydzień później zagrał całą drugą połowę, a w kolejnych spotkaniach w lidze (gdy tylko nie był zawieszony za kartki) meldował się na boisku od pierwszej minuty.
To nie wszystko, bo Kowalczyk to piłkarz, który na stałe zapisał się w historii ŁKS-u. To właśnie on strzelił pierwszego gola dla ŁKS-u na pełnym, rozbudowanym obiekcie. Młody piłkarz w tym sezonie wystąpił łącznie już w 10 meczach (9 ligowych i 1 pucharowym), w których strzelił trzy gole.
Świetna postawa Mateusza Kowalczyka zaowocowała powołaniem do reprezentacji narodowej do lat 19.
CZYTAJ TAKŻE >>> Były widzewiak z golem przeciwko ŁKS-owi
Jak zdradził Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa, Mateusz Kowalczyk znajdował się w kręgu zainteresowań Widzewa jeszcze zanim urodzony w 2004 roku piłkarz trafił do ŁKS-u, a także już wtedy gdy Kowalczyk stawiał pierwsze kroki w Łódzkim Klubie Sportowym.
– Faktycznie gdzieś to nazwisko było w naszych rankingach, ale to jest bardzo młody chłopak i nie rozpatrywaliśmy go w kontekście pierwszego zespołu – zdradził Wichniarek.
– My wtedy postawiliśmy na Guzdka. Proszę mi wierzyć, że to naprawdę bardzo trudna rzecz, by wypromować kilku młodych graczy. Zawsze, jak jakiś zawodnik się wypromuje w innym klubie, można zapytać, dlaczego akurat nie u nas. Ano dlatego, że u nas jest ktoś inny. Gdybyśmy zdecydowali się na Kowalczyka, to nie wypromowalibyśmy ani Guzdka, ani Kowalczyka. To są pewne wybory. Dziś u nas wiodącym młodzieżowcem jest Terpiłowski, ale zobaczymy, jak będzie z następnymi. Dobrze by było, gdyby każdy klub wypromował chociaż jednego zdolnego młodego chłopaka w sezonie – ocenił dyrektor sportowy Widzewa.
CZYTAJ TAKŻE >>> O wejściu w nogi piłkarza Widzewa: „Zdecydowanie brutalny faul”