Szkoda, że mecz Widzewa z Legią Warszawa zostanie rozegrany, gdy obie drużyny grają już praktycznie o nic. Łodzianie się utrzymali, a ich rywale stracili szansę na podium. Nie oznacza to jednak, że nie będzie ciekawie, bo to przecież polski klasyk!
Jeśli szukać meczów, które wywołują emocje większe niż większość, to na pewno jest to rywalizacja Widzewa z Legią. O słynnym 3:2 w stolicy w 1997 roku wiedzą chyba wszyscy kibice obu zespołów, także ci, których nie było jeszcze na świecie. Sympatyzujący z łódzką drużyną dlatego, że był, jest i będzie to powód do dumy, a ich adwersarze, gdyż trudno o większe upokorzenie niż porażka z najbardziej nielubianym przeciwnikiem, gdy pięć minut przed końcem prowadziło się 2:0.
Robert Dobrzycki o budowie nowego Widzewa: “Konsekwentnie, krok po kroku”
Takich spotkań było więcej, choć to z 1996 roku, otwierające Widzewowi drogę do Ligi Mistrzów. A także z roku 1998, kiedy nie mający już szans nie tylko na obronę tytułu, ale także na europejskie puchary widzewiacy wygrali, choć przez ponad godzinę musieli grać w osłabieniu, a rywale nie wykorzystali rzutu karnego, wymyślonego przez sędziego. – Jeśli nie potrafiliśmy tego wygrać, to znaczy, że nie zasługujemy na mistrzostwo – mówił wtedy dziennikarzom Jacek Bednarz, zawodnik Legii.
Ale ten felieton nie jest o historii, ale o charakterze. Tych zwycięstw Widzewa nie byłoby, gdyby bez niesamowitej determinacji jego zawodników, czegoś, z czego klub słynął, niezależnie od tego, kto akurat w nim grał.
Tego widzewskiego charakteru ostatnio Widzewowi brakowało. Nie, nie twierdzę, że go nie było wcale, ale obecnie grający zawodnicy prezentowali go rzadko. Wiosną było go widać i czuć między 23 a 27 kolejką, czyli w spotkaniach z Radomiakiem (1:1), Jagiellonią (0:1), GKS-em Katowice (1:0), Piastem Gliwice (2:0) i Lechią Gdańsk (2:0). Po tym ostatnim meczu, który praktycznie dał utrzymanie, charakter gdzieś się ulotnił, a od oglądania Widzewa znów oczy krwawiły.
To kolejny dowód na to, że zmiany w Widzewie są konieczne. I to nie roszady, ale rewolucja kadrowa. Większość zawodników jest w stanie grać na wysokim poziomie, tylko w pojedynczych spotkaniach, zazwyczaj z silnymi rywalami, albo gdy desperacko trzeba było ratować ekstraklasę. Na więcej ich nie stać i jeśli Widzew chce zrobić postęp, to na pewno w mocno odnowionym składzie.
Mecz przeciwko Legii nie powinien mieć znaczenia przy weryfikacji, bo umiejętności i charakter poznaje się nie w derbach czy klasykach, lecz w występach przeciwko średniakom i słabeuszom. Ale dla większości widzewiaków powinna to być okazja do godnego pożegnania się z klubem i odwdzięczenia się kibicom, którzy niezrażeni fatalnymi wynikami, nigdy się nie odwrócili od drużyny.