Po dobrym początku zaczęto porównywać średnią punktów zdobytą przez Widzew ze średnią Jagiellonii Białystok z jej mistrzowskiego sezonu. Należy to oczywiście traktować jako zabawy kibicowskie.
Przerwa na reprezentację to dobry czas, żeby odnieść się do początku sezonu. Widzew zajmuje ósme miejsce. Oczywiście w tym momencie różnice punktowe są niewielkie, a łódzki klub był przez chwilę nawet na podium. Również liderem. Można się zastanawiać, czy Widzew mógł zdobyć więcej punktów, czy mniej. Raczej to drugie, bo przecież żółta kartka piłkarza Śląska Wrocław Arnaua Ortiza, którą dostał w trakcie meczu za symulowanie zdaniem sędziego w polu karnym Widzewa, została anulowana. Chociaż rzut karny to jeszcze nie bramka i nawet w koncepcji xG (oczekiwany gol) ma wartość 0,79. Innymi słowy zakłada się, że prawdopodobieństwo jej zdobycia wynosi 79 proc., a nie 100 proc.
Obecnie Widzew traci 5 punktów do liderującego Lecha Poznań. Ma też 6 punktów przewagi nad 16. w tabeli Lechią Gdańsk. Cztery mecze rozegrał z drużynami znajdującymi się obecnie w górnej połowy tabeli (Lech, Pogoń, Cracovia i Jagiellonia) i zdobył z nimi 6 punktów, trzy – z dolnej części (Stal, Śląsk i Radomiak) i zdobył 5 punktów. Ostatni, przegrany mecz z Jagiellonią trochę popsuł obraz dobrego startu.
W pierwszej fazie sezonu szczególności należy cenić zwycięstwo z Lechem Poznań i pokazanie wyższości nad Cracovią. Najmniej remis w pierwszym meczu ze Stalą Mielec.
Przeczytaj też: Budowanie „fan experience” w Widzewie
Po dobrym początku zaczęto porównywać średnią punktów zdobytą przez Widzew ze średnią Jagiellonii Białystok z jej mistrzowskiego sezonu. Należy to oczywiście traktować jako zabawy kibicowskie. Za wcześnie jeszcze na stwierdzenie, że Widzew może włączyć się do walki o tytuł mistrza Polski, a nawet o grę w europejskich pucharach. Raczej nie powtórzy się sytuacja z poprzedniego sezonu, gdy zdecydowani liderzy zawiedli.
Mecze z Pogonią, a nawet będącą w kryzysie Jagiellonią pokazały, że indywidualnej jakości na boisku może trochę zabraknąć. Widzew stawia na zespołowość, co idzie mu dobrze, ale boiskową jakość w branży piłkarskiej zapewniają najczęściej drogie indywidualności.
Ósme miejsce odpowiada też pozycji Widzewa pod względem średniej zdobytych bramek, jak i bramek straconych (liczonych od najmniej straconych do najwięcej). W obu klasyfikacjach łódzki klub zajmuje teraz to samo miejsce. Tych pierwszych Widzew strzelał średnio 1,29. Tyle co Piast Gliwice i Górnik Zabrze. Najwięcej strzelała Legia Warszawa (średnio 2,29 bramki). Tracił natomiast średnio 1,14. Tyle co Legia, Pogoń Szczecin i Puszcza Niepołomice. Najmniej traciły Lech i Raków Częstochowa po 0,43. W obu klasyfikacjach zatem klub z al. Piłsudskiego nie wyróżniał się.
Co ciekawe, Widzew ze Stalą Mielec mają średnio najmniej oddanych strzałów w lidze, tj. 9,14 na mecz. W najbliższej kolejce łódzki klub zagra z drużyną, która tych strzałów oddaje najwięcej. GKS Katowice strzelał średnio na bramkę przeciwnika 11,14 razy. Dość nisko jest też Widzew w tabeli ułożonej pod względem liczby oczekiwanych goli w przeliczeniu na jeden mecz. W tej zajmuje 12 miejsce ze średnią 1,07. Liderująca w takiej klasyfikacji Jagiellonia Białystok ma w tej chwili średnią 1,85, a drugi Lech 1,72. Podobne miejsce, bo 11., zajmuje Widzew w tabeli ułożonej na podstawie oczekiwanych straconych goli (ułożonej od najmniejszej liczby do największej). Przeciwnicy stworzyli ich średnio 1,26. Przeciwko Rakowowi tylko 0,66.
Warto jeszcze bliżej przyjrzeć się oczekiwanym golom (xG) Widzewa. Ta koncepcja powstała, żeby uchwycić jakość stwarzanych przez zespół sytuacji. Sumaryczny xG pokazuje zarówno ich jakość, jak i liczbę. Sumaryczny xG pokazuje zarówno jakość, jak i ilość sytuacji. Dla Widzewa wynosi on 7,51 i jest niższy od liczby strzelonych bramek. Tych jest dziewięć. Przy małej liczbie oddanych strzałów widać, że w koncepcji trenera Myśliwca Widzew cierpliwie pracuje na pozycje bramkowe i stara się oddać strzał, gdy prawdopodobieństwo zdobycia bramki jest najwyższe. Jeśli chodzi o sumaryczne xG straconych bramek przez Widzew, to wynosi ono 8,81 i jest nieznacznie wyższe od bramek rzeczywiście straconych. Tych Widzew stracił 8.
Opisując Widzew z początku sezonu nie sposób odnieść się do średniego posiadania piłki. W swojej strategii sportowej Widzew ma wpisaną chęć dominacji, a procent posiadania piłki jest jednym z jej mierników. Na ten moment łódzki zespół nie wygląda najlepiej.
Reklama
Średnie posiadanie piłki Widzew ma teraz na poziomie 46 proc., co daje mu 13. miejsce (14. Lechia i 15. Śląsk mają taki sam średni procent). W całym poprzednim sezonie było to 52 proc. W tej klasyfikacji w pierwszej piątce znajdują się: Jagiellonia (62 proc.), Pogoń (59), Górnik (58) oraz Lech i Legia (po 57). Widzew nie zdominował trzech drużyn, które mają to samo wpisane w strategiach, ale na ten moment mają na pewno więcej jakości na boisku. Choć z Lechem udało się wygrać i to jest cenniejsze.
Drugiej broni, której nie odpalił Widzew, a jest zgodna z jego strategią sportową – jest to gra do końca. Jednym z jej mierników są bramki strzelone po 90 minucie. Widzewiacy zdobyli dotychczas jedną, co w żaden sposób nie wyróżnia go wśród rywali. W poprzednim sezonie było ich aż 12, gdy drugi w tej klasyfikacji Śląsk zdobył tylko 6. Po awansie do ekstraklasy (w sezonie 2022/23) Widzew po 90. minucie strzelił 7 bramek i było to również najwięcej w całej lidze, wspólnie z Koroną Kielce. Te wyniki świadczyły o dobrym przygotowaniu fizycznym drużyny, a dodatkowo budowały atmosferę wokół klubu.
Podstawowe dane pokazują, że Widzew zaczął sezon lepiej niż to wynika z wielu wskaźników. Żeby dociągnąć do czołówki, niezbędne będzie poprawienie niektórych z nich.
Reklama
Przede wszystkim dominacji na boisku i tworzenia większej liczby sytuacji. Szczególnie sytuacji o wysokiej jakości, czyli wysokim xG. Jest to możliwe, bo przed łódzkim zespołem mecze z drużynami z niższych miejsc. Niestety, jeśli obecna tendencja się utrzyma, to raczej można spodziewać się miejsca w środku tabeli. Przeszkodą w osiągnięciu lepszego wyniku może być również to, że Widzew dotąd otrzymał najwięcej kartek i to mimo że należał do drużyn najmniej faulujących. Tym niemniej warto być optymistą i wierzyć w zespół trenera Myśliwca. To przecież dopiero początek, a przed kibicami Widzewa w tym sezonie na pewno jeszcze wiele chwil radości.