Michael Ameyaw gra dobrze, rozwija się i jeszcze przez rok będzie młodzieżowcem. Dlatego interesują się nim kluby z ekstraklasy. I mogą uprzedzić Widzew.
Chociaż kadra Widzewa jest liczna, to nie ma w niej wielu piłkarzy, których chciałyby do siebie ściągnąć inne kluby. Marcin Robak, bez wątpienia gwiazda ostatniej dekady polskiej ligi, ma już swoje lata i nie jest już łakomym kąskiem dla ekstraklasy. Do tego aż kilkunastu piłkarzom latem kończą się z Widzewem kontrakty i będą mogli odejść za darmo. Oni też nie należą jednak do grupy zawodników, o których biłyby się lepsze od łódzkiego kluby. Z pewnymi wyjątkami.
Na pewno trenerzy kilku drużyn widzieliby u siebie Przemysława Kitę. 27-latek chyba wszystko co najgorsze, czyli kontuzje, ma już za sobą i powoli wraca do formy sprzed urazu. Jest szybki, dobry technicznie, a do tego waleczny, raczej na boisku nie odpuszcza. Na pewno przydałby się w niejednym zespole. Jak wiadomo nieoficjalnie Kita chciałby zostać przy al. Piłsudskiego 138. Chciałby jednak więcej zarabiać, bo należy do tej grupy piłkarzy, którzy przyszli do Widzewa jeszcze przed erą Martyny Pajączek. Była prezes dawała wysokie kontrakty. Teraz Kita chciałby dołączyć do kolegów. Chociaż nie można zapominać, że wielu z nich w czerwcu kończą się umowy.
Wśród piłkarzy, których umowy niedługo się skończą są też m.in. zawodnicy wypożyczeni oraz tacy, których w klubie pewnie chcieliby zatrzymać. Mowa m.in. o Michale Grudniewskim czy Bartłomieju Poczobucie. Kontrakty kończą się też m.in. Marcinowi Robakowi i Mateuszowi Możdżeniowi, chociaż w przypadku awansu – na co Widzew wciąż ma szanse – umowy się przedłużą.
W klubie mają spory problem z decyzjami, bo nie wiadomo, jak zakończy się sezon. To może być albo sukces, czyli awans, albo porażka, czyli jego brak. W przypadku wejściu do ekstraklasy, trzeba będzie szukać lepszych piłkarzy. Działacze są więc trochę w szachu. – Będziemy rozmawiać z niektórymi piłkarzami o przedłużeniu kontraktów – mówił niedawno w klubowym radiu Tomasz Wichniarek, który w Widzewie odpowiada za sprawy kadrowe.
Pewne decyzje powinno się chyba jednak podejmować szybciej. Chodzi choćby o Michaela Ameyawa. To jeden z nielicznych zawodników, któremu bacznie przyglądają się kluby ekstraklasy. 20-latek niedawno rozegrał 50 mecz w barwach Widzewa. Ostatnio wywalczył miejsce w pierwszym składzie i radzi sobie naprawdę dobrze. Strzelił gola w derbach. Ameyaw może grać na kilku pozycjach, ale w łódzkiej drużynie najczęściej występuje na lewym skrzydle. Potrafi grać jeden na jeden, jest odważny, dobry technicznie i szybki. Oczywiście nad wieloma elementami musi jeszcze pracować, choćby nad wykończeniem akcji.
Ameyaw ma też wielki atut – jeszcze przez rok będzie miał status młodzieżowca. Wszystko to powoduje, że kluby ekstraklasy chcą go u siebie. Do końca jego umowy z Widzewem zostało kilka miesięcy, więc tak naprawdę widzewiak może już teraz podpisać kontrakt z nowym pracodawcą, który zacznie obowiązywać od lipca. To niestety może oznaczać, że działacze Widzewa się spóźnią, bo warunki nowej umowy mogli uzgodnić najpóźniej zimą. Jeśli Ameyaw zdecyduje się odejść, to odejdzie za darmo. Klub z al. Piłsudskiego dostanie tylko ekwiwalent za wyszkolenie.
Dobrze poinformowani twierdzą, że Widzew niedawno zaproponował 20-latkowi nowy kontrakt, ale nie był on zbyt atrakcyjny finansowo i do porozumienia nie mogło dojść. Na pewno będą kolejne rozmowy, ale trzeba się śpieszyć. Nieoficjalnie wiadomo, że bardzo zainteresowana piłkarzem jest m.in. Lechia Gdańsk. Ameyaw jest znany w tamtym rejonie Polski, bo był na wypożyczeniu w Bytovii i dał się tam zapamiętać z dobrej strony.
Piłkarzowi Widzewa uważnie przygląda się też ŁKS z dyrektorem sportowym klubu Krzysztofem Przytułą na czele.
Przyszłość piłkarza powinna się wyjaśnić w najbliższych tygodniach.