Za Jagiellonią Białystok znakomity mecz w Lidze Konferencji. Teraz na drodze mistrza Polski staje Widzew.
Polskim klubom od lat nie idzie w europejskich pucharach. Tym bardziej więc trzeba docenić to, jak dobrze w Lidze Konferencji spisuje się Jagiellonia Białystok. Tak jak Legia Warszawa, Jaga walczy o awans do ćwierćfinału rozgrywek i jest bardzo blisko tego celu.
Zespół Adriana Siemieńca pokonał w czwartek Cercle Brugge 3:0. Jest jeszcze rewanż, ale zaliczka Jagiellonii jest spora. – Pierwsza połowa za nami, na pewno zaliczka przed rewanżem jest dobra, ale ten dwumecz jeszcze nie jest zamknięty, nie jest rozstrzygnięty i piłka nożna nie lubi pychy, piłka nożna nie lubi braku pokory, musimy zachować spokój i konsekwencje – stwierdził po meczu trener Jagi.
CZYTAJ TEŻ: Koniec ery w Widzewie. Najlepsi od Tomasza Wichniarka [TOP 10]
Nastroje tonował też Taras Romanczuk, strzelec jednego z goli. – Na wyjeździe czeka nas bardzo ciężki mecz, trzeba się do niego dobrze przygotować. Teraz czeka nas bardzo ważne spotkanie w lidze. To będzie trudne starcie na Widzewie, ale wierzę w nasz zespół, na co nas stać. Mam nadzieję, że uda się nam przywieźć dobry wynik – powiedział.
Bo teraz czas na Widzew. Faworyta nietrudno wskazać, zważywszy na to, jaki potencjał i wyniki mają oba zespoły. Jagiellonia dobrze radzi sobie także na drugim froncie. W lidze jest trzecia z małą stratą do lidera, a więc szansa na obronę pierwszego w historii tytułu mistrza cały czas jest jak najbardziej możliwa.
Widzew walczy o utrzymanie. Obie drużyny dzieli 18 punktów, więc sporo. Jagiellonię od dawna prowadzi trener Siemieniec, łódzki zespół ma trenera tymczasowego. Jeszcze w dwóch meczach dowodzić będzie Patryk Czubak. W pierwszym poszło mu nieźle, zważywszy na to, że wcześniej – jeszcze z Danielem Myśliwcem – Widzew dostawał lanie. Remis z Radomiakiem pozostawił jednak niedosyt, ale trudno się dziwić, skoro gola rywale strzelili w 90. minucie.
Niedzielny przeciwnik będzie znacznie silniejszy od Radomiaka. Każdy błąd może kosztować stratę bramki, tym bardziej że Jaga ma kim straszyć w ataku. Jesus Imaz we wszystkich rozgrywkach strzelił w tym sezonie 21 goli, a Afimico Pululu 18. Ale są też inni, choćby Kristoffer Normann Hansen (10 trafień). Widzewscy obrońcy naprawdę muszą mieć się na baczności. Będzie bardzo trudno.
By osiągnąć dobry wynik, w Widzewie wszystko musi działać, jak należy. Przydałoby się, by drużynie pomógł w końcu Rafał Gikiewicz, ostatnio uznawany za najgorszego bramkarza całej ligi, co z pewnością niezwykle denerwuje doświadczonego zawodnika. Na wyżyny wznieść muszą się też pomocnicy i piłkarze pierwszej linii. Tylko wtedy jest szansa na niespodziankę, czyli pokonanie Jagi. W tym sezonie w lidze udało się to Cracovii, GKS-owi Katowice, Lechowi Poznań oraz Legii Warszawa.
Zespół z Podlasia ma za sobą mecz pucharowy, a po Widzewie rozegra drugi mecz o ćwierćfinał LK. Może to też jakaś szansa dla łodzian, ale z pewnością nikt się przed nimi nie położy. Na dobry wynik, za taki należy też uznać remis, trzeba solidnie zapracować.
Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok, niedziela, godzina 17.30.