Jesień w wykonaniu Widzewa jest smutna. Drużyna przegrała cztery z pięciu ostatnich meczów i zamiast patrzeć na różnicę dzielącą ją od czołówki, czuje za sobą oddech potencjalnych spadkowiczów.
Dorobek na półmetku jest niemal identyczny jak przed rokiem – do trzeciego miejsca Widzew traci 12 punktów, o dwa więcej niż w poprzednim sezonie, nad strefą spadkową też ma sześć punktów przewagi, ale jeśli w poniedziałek Radomiak wygra z Motorem, różnica będzie o punkt mniejsza.
Powie ktoś, że wyniki są stabilne. Ale w przypadku Widzewa nie jest to komplement, raczej powód do niepokoju, bo kto w sporcie się nie rozwija, ten się cofa. Widać to nie tylko po wynikach, ale po grze, która jest coraz gorsza. Owszem, przed sezonem Widzew stracił najlepszego napastnika, ale zrobił kilka transferów, kupił nawet zawodnika za duże pieniądze, co pokazuje, że akurat sytuacja ekonomiczna klubu jest dobra. Może nie na miarę ścisłej czołówki, jednak pamiętajmy, że w poprzednim sezonie mistrzem Polski został klub, który wcale nie był bogatszy…
To był czas, gdy drużyna nawet gdy pierwsza straciła gola, potrafiła nie tylko odrobić straty. Nie było w tym przypadku, lecz dobra gra. Z przegranych, Widzew podobał mi się na Legii, gdzie zabrakło szczęścia (słupki).
Puszcza Niepołomice – Widzew 2:0
Konkurencja tutaj była duża. Widzewiacy słabiutko wypadli przeciwko Górnikowi Zabrze, Koronie Kielce, Pogoni Szczecin czy – mimo remisu – z Lechią Gdańsk i GKS-em Katowice. Ale na stadionie Cracovii zagrali fatalnie, a przecież rywal to jeden z kandydatów do spadku.
Mateusz Żyro
Nie było w Widzewie nikogo, kto trzymałby wysoki poziom od 1. do 17. kolejki. Mimo wszystko najrówniejsi byli obrońcy, na najrówniejsi z równych to właśnie Żyro (mimo wpadki z Puszczą) i Samuel Kozlovsky (słabo z Rakowem). Niestety, im dalej do przodu, tym falowanie było większe.
Imad Rondić
To nie jest napastnik na miarę klubu, który chciałby grać o czołowe lokaty, ale trzeba docenić, że starał się radzić z odpowiedzialnością, jaka na niego spadła po sprzedaży Jordiego Sancheza. Strzelił osiem goli, mógł dwa razy więcej. Gdyby była kategoria defensywnych napastników, Rondić byłby w ligowej czołówce.
Rafał Gikiewicz
Grał dużo słabiej niż wiosną, po transferze do Widzewa. Od bramkarza należy oczekiwać, że będzie pomagał w zdobywaniu punktów. Gikiewiczowi zdarzało się to rzadko, a stanowczo za często dostosowywał się do słabo grających kolegów. Pod koniec rundy nieco lepszy, ale ogólnie słabszy niż w poprzednim sezonie.
Sebastian Kerk
Nie z powodu jego naprawdę dużych umiejętności, ale że w ogóle zaczął grać, na co się bardzo długo nie zanosiło. Chyba jestem człowiekiem małej wiary, bo nie liczyłem, że zobaczę kiedyś Niemca na boisku. Gdyby jeszcze miał wokół siebie lepszych zawodników…
Hilary Gong
Jeśli płaci się za zawodnika sporo ponad milion złotych i daje mu się jeśli nie największą, to jedną z największych pensji w drużynie, to powinien być jednym z liderów. Gong podobno jest szybki, ale trudno przypomnieć sobie jego wygrany pojedynek biegowy, z którego byłaby jakaś korzyść dla zespołu. Pamiętam za to strzał, z pola karnego, po którym piłka przeleciała ok. 15 m od bramki, i przede wszystkim ogromny niekończący się kredyt zaufania u trenera… Chyba że – jak mówił szkoleniowiec – miał znakomite dośrodkowania, po których powinny paść gole, ale jego kolegów nie było tam, gdzie być powinni. Możliwe więc, że fatalna postawa Gonga to wina innych zawodników.
Daniel Myśliwiec
Jeszcze raz przypomnę maksymę, jaką słyszałem od trenerów, którzy zdobywali z Widzewem tytuły: że jeśli jeden, dwóch zawodników gra źle, to najczęściej jest ich wina; ale jeśli wszyscy zawodzą, nie rozwijają się, winny jest trener. Widzew, jak pisałem na początku, postępu nie zrobić, większość zawodników cofnęła się w rozwoju, a trener zagubił się zupełnie zaczął wymyślać dziwne teorie, że Gong jest dobry, ale inni nie nadążają (patrz wyżej) czy że działania są ważniejsze od efektu. Nabieram coraz większego przekonania, że Widzew to za wysokie progi dla Myśliwca.
Kibice
Oczarowanie niezmienny od otwarcia nowego stadionu. Mimo kolejnych rozczarowań i niezbyt częstych powodów do radości, trwają przy drużynie, wspierają ją i pomagają zdobywać punkty.
Śmierć Bogusława Kukucia
Bez Niego konferencje i oglądanie meczów już nie jest takie samo.
Daniel MyśliwiecHilary GongImad RondićMateusz ŻyroWidzew Łódź