Mało tego, zajmuje solidną szóstą lokatę w tabeli, tracąc mniej punktów do lidera, aniżeli wspomnianej strefy spadkowej. Po jedenastu kolejkach ma bowiem na koncie 17 punktów – całe sześć „oczek” więcej od 16. Korony Kielce i dwa razy tyle od ostatniej Miedzi Legnica.
Tutaj zbyt topornie, tam zbyt naiwnie
Różnie to bywało od początku sezonu. Najlepiej w rozgrywki weszła Korona, która w czterech pierwszych meczach zanotowała siedem punktów, na co złożyły się dwa zwycięstwa – ze Śląskiem oraz Lechią – oraz remis na inaugurację z Legią. Potem było już tylko gorzej. Ostatnie zwycięstwo kielczanie odnieśli z Radomiakiem, a miało to miejsce dopiero pod koniec sierpnia. Od tej pory w czterech kolejnych spotkaniach tylko raz podzielili się punktami – z Miedzią.
Miedzią, dla której każdy punkt jest na wagę złota. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego od święta potrafili coś ugrać. W dziesięciu dotychczasowych spotkaniach (mają jeden zaległy mecz) zdołali jedynie uciułać pięć „oczek” – tyle samo, co ostatnia w tabeli Lechia Gdańsk. Legniczanie mają jedynie lepszy bilans bramkowy.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew jak Raków. Piłkarze będą mieli prace domowe
Na temat Korony mówi się, że gra toporny, a przez to niezbyt miły dla oka futbol. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mają najniższe średnie posiadanie piłki w lidze (39%), za to notują najwięcej fauli (około 16 przewinień na mecz). Nic dziwnego też, że obejrzeli już 30 żółtych kartek – więcej o jedną mają tylko piłkarze Radomiaka i Lechii.
Miedź z kolei na siłę chce grać ultraofensywnie. Choć ostatnio jej średnie posiadanie piłki nieco zmalało, z reguły woli dominować rywali w tym elemencie. Problem w tym, że w dużej mierze nic z tego nie wynika, a i jej piłkarze bardzo często zapominają o defensywie. Jednakże trzeba uczciwie przyznać, że w meczach z udziałem Miedzi pada bardzo dużo goli (śr. 3,10 na mecz, więcej tylko w meczach Górnika, bo 3,20), ale marne to dla niej pocieszenie, gdyż z reguły cieszą się z nich rywale.
Ładnie, ale i pragmatycznie
Beniaminkiem, który gra dziś najdojrzalszy futbol jest Widzew Łódź. Najlepiej o tym świadczy tabela, ale i sama gra łodzian. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia miewali okres, kiedy grali całkiem ładnie, ale przegrywali (mecze z Pogonią, Lechią, Legią i Lechem), mieli też okres, kiedy grali bardzo pragmatycznie, ale punktowali (remisy ze Śląskiem, Rakowem czy zwycięstwa ze Stalą i Wartą), a zdarzył się też mecz, w którym grali przez całe 90. minut wręcz wzorcowo, razili jedynie nieskutecznością – z Cracovią.
To, co wyróżnia Widzew na tle beniaminków, to wspomniana różnorodność. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia potrafią dłużej utrzymywać się przy piłce (śr. posiadanie na poziomie 46%), ale wiedzą też, kiedy mogą sobie pozwolić na oddanie pola gry rywalom. I z reguły nie mają z tym problemu. A to dlatego, że są przygotowani na różne fazy gry – od przejścia z ataku do obrony po stracie piłki, a także wiedzą, co robić po odzyskaniu futbolówki, kiedy przechodzą z obrony do ataku. No i co równie istotne, czynią to dość szybko.
Niemniej jednak nie grają na siłę ofensywnej piłki, jeśli nie pozwala na to przeciwnik. Jeśli widzą, że ten gra wysokim pressingiem i wyprowadzenie futbolówki od bramkarza może być ryzykowne, nie podejmują zbędnego ryzyka. Choć na początku sezonu czynili to z uporem maniaka. Janusz Niedźwiedź widocznie wyciągnął wnioski, przez co jego podopieczni nie popełniają błędu Miedzi, która chciałaby w każdym meczu zdominować swojego rywala.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew pożegna się z Łodzianką? Pierwszy zespół ma trenować poza Łodzią
Nic dziwnego, że gdyby wziąć pod uwagę pięć ostatnich spotkań, Widzew byłby na ostatnim miejscu… podium. W takowej wirtualnej tabeli tylko Lech ma bowiem punkt więcej, a Raków, jako wicelider, ma lepszy bilans bramkowy (8:3, Widzew 7:3).
Bez pochopnych ruchów
Łodzianie z meczu na mecz nabierają wprawy, jeśli chodzi o rywalizację w Ekstraklasie. Od początku sezonu ani przez moment nie było więc mowy o ewentualnym zwolnieniu Janusza Niedźwiedzia. Nieco inaczej sprawa wygląda w Legnicy i w Kielcach.
W ekipie znad Kaczawy słychać głosy, jakoby pozycja szkoleniowca mimo kiepskiej passy nie była zagrożona, natomiast trudno nie zauważyć, że drużyna notuje stały regres. Podobnie w Kielcach. Tam też nie ma tematu zwolnienia obecnego trenera, choć kibice domagali się po ostatniej wysokiej porażce z Jagiellonią „nowego impulsu”. Niemniej prezes klubu wystosował we wtorek oświadczenie w swoich mediach społecznościowych z pełnym poparciem dla pracy Leszka Ojrzyńskiego.
Patrząc na terminarz, najtrudniejsze zadanie czeka obecnie przedostatnią w tabeli Miedź. W dwunastej kolejce zmierzy się bowiem z Rakowem Częstochowa. Korona zawita zaś do Lubina, a Widzew zagra z Piastem Gliwice.