Gdy Widzew pojechał do Krakowa po raz pierwszy, przegrał 0:7. Później było trochę lepiej, ale tylko raz widzewiacy cieszyli się z trzech zdobytych przy Kałuży.
Fani Cracovii nazywają siebie Żydami, a na swój stadion mówią Ziemia Święta. Na pewno nie jest to miłe miejsce dla Widzewa. Czterokrotni mistrzowie Polski nie wygrali 9 z 10 meczów, które rozgrywano w Krakowie przy Kałuży. Udało się tylko raz, gdy gole dla widzewiaków strzelał… Piotr Grzelczak.
Już w 1948 roku Widzew jechał do Krakowa jak na ścięcie. Klub po raz pierwszy w historii awansował do krajowej elity. A Cracovia była ligowym hegemonem. W Łodzi wygrała 2:1. W rewanżu widzewiacy dostali tęgie lanie. Przegrali 0:7. Na koniec sezonu Cracovia cieszyła się z mistrzostwa, a Widzew zajął ostatnie miejsce w tabeli i spadł z ligi.
Kolejny raz zespoły spotkały się w sezonie 1982/1983. Wtedy przy Kałuży padł remis 2:2, a w Łodzi, kolejne pokolenie widzewiaków zemściło się za blamaż sprzed 35 lat. Pokonało krakowian 7:0. Rok później w Krakowie znowu był remis, a w Łodzi, Widzew wygrał 1:0.
W sezonach 2006/2007 i 2007/2008 krakowianie wygrywali przed własną publicznością. Raz pokonali Widzew w Łodzi, a raz z trzech punktów cieszyli się czterokrotni mistrzowie Polski.
Przełom i pierwsze w historii zwycięstwo Widzewa przy Kałuży przyszło w 2011 roku. Nie bez kontrowersji, bo wielu ekspertów uważało, że Pasom należał się rzut karny, widzewiacy wygrali 2:1. Oba gole strzelił Grzelczak, a z boiska wyleciał nastoletni Mateusz Klich.
A później padały remisy. W sezonie 2013/2014 było 1:1. Tak samo po reaktywacji, gdy Widzew wrócił do ekstraklasy. W poprzednich rozgrywkach padł remis 2:2. W poniedziałek spotkają się dwa niepokonane w tym sezonie zespoły. Widzew, który próbuje wprowadzać filozofię Daniela Myśliwca i Cracovia, która gra siermiężną, ale do bólu skuteczną piłkę. Wszystko wskazuje na kolejny remis. A może czterokrotni mistrzowie Polski sprawią niespodziankę?