W kadrze łódzkiej drużyny jest dziesięciu piłkarzy zagranicznych. To bramkarze Henrich Ravas i Wasyl Łytwynenko, obrońcy Bożidar Czorbadżijski i Martin Kreuzriegler, pomocnicy Juljan Shehu, Marek Hanousek, Mato Milos, Fabio Nunes, Kristoffer Normann Hansen oraz Jordi Sanchez. Dziesięciu piłkarzy i dziesięć narodowości. Mamy więc Słowaka, Ukraińca, Bułgara, Austriaka, Albańczyka, Czecha, Chorwata, Portugalczyka, Norwega i Hiszpana. A do niedawna w kadrze był też Włoch.
Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa, mówił niedawno, że klub obserwuje nawet dziesięć lig i liczba obcokrajowców w kadrze i ich narodowość pasują do tego idealnie, chociaż oczywiście niektórzy, jak choćby Kreuzriegler i Normann Hansen, trafili do Widzewa z jednej ligi, w tym przypadku norweskiej.
W czerwcu, przed rozpoczęciem budowy zespołu na PKO Ekstraklasę, Wichniarek mówił też o tym, jak powinna wyglądać kadra – pół na pół? Połowa Polaków i połowa piłkarz z zagranicy? – Nie, raczej 65 procent Polaków do 35 procent obcokrajowców – stwierdził, ale po chwili dodał: – Z drugiej strony spójrzmy na kluby, które zdobywają laury w ostatnich sezonach. Są one oparte w dużej mierze na obcokrajowcach. Często 70 procent pierwszego składu stanowią piłkarze z zagranicy.
Rzeczywiście. W poprzednim sezonie po mistrzostwo sięgnął Lech Poznań, którego skład w 67,5 procentach był zagraniczny (chodzi o piłkarzy, którzy zagrali w rozgrywkach chociaż raz, a niektórzy w ogóle byli w kadrze). Drugi Raków Częstochowa też w głównej mierze oparty był na piłkarzach zagranicznych (63,8 procent). Tylko jeden klub – Cracovia – przekroczył barierę 70 procent (72,8).
W tym sezonie jest bardzo podobnie, chociaż najbardziej zagranicznej kadry nie ma już Cracovia (jest pod tym względem dopiero czwarta), a Miedź Legnica, która po awansie bardzo chętnie ściągała zawodników z całego świata. Obecnie w kadrze beniaminka jest aż 14 graczy spoza Polski. Oprócz m.in. trzech Hiszpanów, dwóch Szwajcarów i dwóch Belgów, jest też reprezentant Curacao. Skład legnickiego klubu jest w tej chwili w 67,1 procentach zagraniczny. To jednak wciąż mniej niż Cracovia za kadencji Michała Probierza. Chociaż trzeba zauważyć, że obecnie krakowski klub ma w kadrze więcej obcokrajowców niż Miedź (16), ale nie wszyscy grają. W tym zestawieniu chodzi tylko o wystawianych graczach spoza Polski, a nie o ich łączną liczbę w kadrze.
CZYTAJ TEŻ: Transfery Widzewa. Czy łódzki klub łowi w Hiszpanii?
Dyrektor Wichniarek wiedział co mówi, bo w kadrze Widzewa 38,5 procent stanowią gracze zagraniczni. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę ich procentowy udział w meczach, to stanowią 41,6 procent składu. Wciąż w jedenastce przewagę mają więc Polacy. W ostatnim meczu ze Stalą Mielec w pierwszym składzie było ich sześciu. W trakcie meczu na boisko weszło kolejnych czterech. Bilans widzewskiej kadry wydaje się więc idealny, chociaż idealnie byłoby chyba dopiero wtedy, gdyby w jedenastce znalazło się miejsce dla jedenastu wychowanków klubu. To mało realne, ale jednak możliwe.
W 2012 roku nieżyjący już trener Tito Vilanova jako pierwszy trener w historii FC Barcelony wystawił w oficjalnym meczu skład złożony tylko z wychowanków szkółki Barcy. Co prawda katalońska drużyna wyszła na boisko z Danim Alvesem w składzie, ale po kwadransie Brazylijczyk zszedł z kontuzją i zastąpił go Martin Montoya. Barcelona wygrała z Levante 4:0, więc da się. Może kiedyś w Widzewie też się uda…
Wróćmy do PKO Ekstraklasy. Widzew ma przewagę Polaków w składzie i jest jednym z ośmiu klubów w lidze, które mogą się tym pochwalić. Oprócz czerwono-biało-czerwonych, to także Legia Warszawa (49,6), Piast Gliwice (40,5), Warta Poznań (37), Wisła Płock (31,8), Zagłębie Lubin (26,4), Korona Kielce (25,6) oraz Stal Mielec (15). Stal to zdecydowanie najbardziej polski klub w lidze.
Jak widać, nie ma idealnej proporcji. PKO Ekstraklasie przewodzi Legia, która ma skład pół na pół. Zagraniczna Miedź jest na dole tabeli, a polska Stal też niedaleko strefy spadkowej. Najważniejsze są jednak umiejętności piłkarzy, a nie paszport. W Widzewie póki co jest pół na pół. Sprawdzili się na pewno Ravas, Hanousek, Kreuzriegler, Nunes oraz Jordi. Zawodzą Czorbadżijski i Normann Hansen, a dopiero pracują na swoją ocenę Shehu i Milos. Tak samo można sklasyfikować polskich zawodników. W Widzewie mieszanka Polaków z obcokrajowcami wydaje się jednak idealna. Jest dobrze zmieszane, a nie wstrząśnięte.
* Dane statystyczne z portalu transfermarkt.pl.