Widzew Łódź przegrał w Sercu Łodzi z Rakowem Częstochowa. Łodzianie decydującego gola stracili w ostatniej akcji meczu.
Widzew wrócił do Serca Łodzi. Ostatni raz grał tu z Zagłębiem Lubin i może to spotkanie wspominać dobrze, bo wygrał 2:0. Niestety, poprzednie mecze łodzian, a także wynik poniedziałkowej rywalizacji w Krakowie, mogły sugerować, że wynik z Miedziowymi był bardziej “wypadkiem” przy pracy drużyny Daniela Myśliwca. Starciem z Rakowem widzewiacy mogli zmazać plamę po porażce z Puszczą. Warunek był jeden – musieli wygrać
Łodzianie zaczęli kapitalnie. Już w 3. minucie wysoki pressing przyniósł skutek i RTS wyszedł na prowadzenie po golu Jakuba Sypka. To jego czwarte trafienie w tym sezonie. Niestety, odpowiedź gości była błyskawiczna, bo w 5. minucie po dośrodkowaniu w pole karne, do bramki strzeżonej przez Rafała Gikiewicz trafił Jean Carlos Silva. Ciekawie zrobiło się w okolicach 20. minuty. Najpierw z bramki wyszedł Trelowski, ale mający piłkę Rondić nie zdecydował się na uderzenie. Chwilę później dobrą akcję poprowadził Marcel Krajewski, a Jakub Sypek zakończył ją strzałem. Tym razem bez sukcesu. Gdy Raków był przy piłce, łodzianie głównie za nią biegali, ale gdy już udało im niż ją odzyskać, regularnie stwarzali zagrożenie pod bramką Trelowskiego. Jak np. w 30. miniucie, gdy w głównej roli znowu był Sypek. Jego uderzenie było jednak za słabe.
Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było też tym razem. Błąd defensywy Widzewa wykorzystali przyjezdni, a konkretnie Ivi Lopez, który swoim atomowym uderzeniem w samo okienko nie dał szans “Gikiemu” i od 39. minuty było 1:2.
Drugą połowę łodzianie chcieli zacząć podobnie jak pierwszą. Blisko gola był Cybulski. Zabrakło naprawdę niewiele. Kilka minut później nie zabrakło już niczego i wyrównanie widzewiakom dał Imad Rondić, który głową wykończył dośrodkowanie Krajewskiego! Później przez długi czas mecz nie mógł porwać, choć oba zespoły stwarzały sobie pojedyncze okazje. Próbowali m. in. Lopez czy Łukowski. Drogi do bramki przez długi czas nie mogli znaleźć jedni i drudzy, ale…w końcu nadeszła 94. minuta. Dośrodkowanie z prawego skrzydła trafiło na głowę Brunesa, a ten pokonał Gikiewicza. Trzeba uczciwie przyznać, że golem dla “Medalików” pachniało od dobrych kilku minut. Widzew przegrał kolejny mecz i punktowo coraz bliżej mu do dołu tabeli.
Widzew Łódź – Raków Częstochowa 2:3
Składy:
Widzew Łódź: Gikiewicz, Kozlovsky, Silva, Żyro, Krajewski, Hanousek, Fran Alvarez, Kerk, Sypek (Łukowski), Cybulski (Klimek), Rondić
Raków Częstochowa: Trelowski, Tudor, Arsenić, Rundić, Silva, Bergren, Kochergin, Otieno, Ameyaw (Brunes), Diaz (Amorim), Lopez