Drugi raz w tym sezonie w pierwszej jedenastce Widzewa przeważali Polacy. Trend jest jednak dokładnie odwrotny – nie tylko w łódzkiej drużynie, ale i innych z PKO BP Ekstraklasy, więcej grają obcokrajowcy.
Maciej Kikolski, Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Szymon Czyż, Mariusz Fornalczyk i Sebastian Bergier znaleźli się w pierwszym składzie Widzewa na piątkowy mecz z Radomiakiem Radom. Taka sytuacja, z szóstą Polaków w jedenastce, miała miejsce w tym sezonie tylko jeden raz, gdy Widzew mierzył się z Lechem Poznań. Z kolei w meczu z Rakowem Częstochowa graczy z polskim paszportem w składzie było tylko dwóch: Krajewski oraz Fornalczyk.
Z Radomiakiem bardziej polski Widzew wygrał, z Rakowem bardziej międzynarodowy przegrał, więc można wysnuć szybki wniosek, że lepiej stawiać na rodzimych graczy, ale tak to oczywiście nie działa. Przykład? Niech będzie pierwszy z brzegu. Drużyna z Serca Łodzi nie miałaby wielu punktów, gdyby nie duet Hiszpan Fran Alvarez i Albańczyk Juljan Shehu. Prawda jest taka, że narodowość piłkarzy nie jest ważna, ważne są umiejętności. A w kraju brakuje jakościowych piłkarzy, czego najlepszymi dowodami są powołania do reprezentacji, albo sytuacja polskich napastników w PKO BP Ekstraklasie. Po prostu ich brakuje i trudno wyobrazić sobie, co będzie, gdy kariery zakończą Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek.
CZYTAJ TEŻ: Kosztował 2 miliony euro, a siedzi na ławce. Oceniamy transfery Widzewa
Na czele klasyfikacji strzelców w lidze są obcokrajowcy, polskiego króla strzelców nie mieliśmy w ekstraklasie od 2017 roku, gdy koroną podzielili się Marcin Robak i Marco Paixao. Samodzielnym polskim królem był 10 lat temu Kamil Wilczek. Być może teraz do walki o tytuł włączy się Sebastian Bergier z Widzewa, który zdobył w tym sezonie 5 goli. Liderzy – Mikael Ishak i Jesus Imaz – mają tylko o dwa więcej. Łódzka drużyna jest zresztą jednym z niewielu klubów, w którym “dziewiątka” to Polak. Bergier póki co wygrywa rywalizację z Pape Meissa Ba i Andim Zeqirim.
Najwięcej goli obcokrajowcy strzelają dla Piasta Gliwice i Cracovii, bo u- uwaga – zagraniczni piłkarze w tych zespołach zdobyli wszystkie bramki w tym sezonie (9 i 20) i to już jednak trochę niepokojące, a wręcz przykre. Widzewiacy na koncie mają 20 trafień i 6 z nich to polskie gole. Oprócz Bergiera bramkę na koncie ma też Bartłomiej Pawłowski. Pozostałe zdobyli zagraniczni piłkarze.
Ale nic dziwnego. W kadrze Widzewa przeważają obcokrajowcy, na co wpływ miało ostatnie okno transferowe. Sprowadzono w nim aż 14 piłkarzy, z czego tylko czterech to Polacy. W kadrze jest 31 piłkarzy. 17 z nich to gracze zagraniczni, a trzeba jeszcze pamiętać, że kilku Polaków potwierdzonych do gry w lidze to młodzi zawodnicy, jak bramkarze Jan Krzywański i Antoni Błocki, pomocnik Kuba Nawrocki czy napastnik Kamil Andrzejkiewicz. Ich szanse na znalezienie się w meczowej kadrze są minimalne.
Widzew, tak jak cała liga, jest więc coraz bardziej międzynarodowy i dotyczy to także trenerów, co tylko potwierdza trend. I potwierdzają to statystyki i dane. W tym sezonie zagrało dotychczas 441 piłkarzy (dane Transfermarkt) z czego 55,8 procent to zawodnicy z zagranicy. Już tylko w pięciu zespołach więcej grają Polacy. To GKS Katowice (78,4 procent), Zagłębie Lubin (77,1), Bruk-Bet Termalica Nieciecza (65,5), Motor Lublin (54,9) oraz Korona Kielce (53). W pozostałych większość stanowią obcokrajowcy. W Pogoni Szczecin aż 78,4 procent. W Widzewie pękła granica 60 procent. W tej chwili to 60,5 do 39,5 na korzyść zagranicznych zawodników.
W poprzednim sezonie było to 57,2 do 42,8, a w rozgrywkach 2023/2024 57 do 43. I właśnie w tym sezonie Polacy po raz ostatni stanowili większość, jeśli chodzi o wystawianych graczy – 51,3 procent.