Chorwacki bramkarz mógł trafić do Widzewa?
Widzew szuka bramkarza, bo prawdopodobnie w sobotę 6 stycznia, New England Revolution ogłosi, że ich nowym zawodnikiem został Henrich Ravas, piłkarz czterokrotnych mistrzów Polski. Łodzianie sporo zarobią, mówi się nawet o milionie euro. Pion sportowy Widzewa szuka nowego bramkarza, ale zadanie nie jest łatwe. Ravas był jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w krajowej elicie. Nowy bramkarz ma dawać równie dużą jakość.
Czytaj także: Transfer Ravasa już w ten weekend?
Praktycznie przesądzone jest już, że miejsce między słupkami w bramce Widzewa zajmie zawodnik zagraniczny. Szefowie Widzewa w piątek zdementowali informacje, o tym, że na Piłsudskiego trafi Jakub Słowik.
Łodzianie są gotowi wydać pieniądze na piłkarza, ale nie będą przepłacali.
–Rozmawiamy z potencjalnymi następcami. Jeszcze we wtorek wydawało się, że jesteśmy dogadani z jednym z nich i z klubem, a w środę pojawił się jego menedżer, który poczytał, ile możemy zarobić za transfer Ravasa i od razu piłkarz, którego chcieliśmy ściągnąć okazał się 1,5-2 razy droższy – mówił Michał Rydz, prezes Widzewa.
– A my nie zaczniemy nagle przepłacać zawodników. To się tyczy zarówno tych, z którymi chcemy przedłużyć kontrakty, jak i nowych. Takiej sytuacji nie będzie – dodał.
Niestety, jeden z potencjalnych następców Ravasa już chyba odpadł, a szkoda, bo to naprawdę klasowy zawodnik. Według ustaleń Interii chodziło o Dinko Horkasa. To były, młodzieżowy reprezentant Chorwacji, który występuje w Lokomotiwie Płowidw. I rzeczywiście, według naszych informacji Widzew rozmawiał z chorwackim bramkarzem, który gra w bułgarskiej lidze. Takich piłkarzy jest tylko dwóch. Jednym z nich jest Horkas, któremu kontrakt kończy się latem i teoretycznie mógł już rozmawiać z nowym pracodawcą. Drugi to trzydziestoletni Simon Sluga, którego umowa z Łudogorcem obowiązuje do 30 czerwca 2025 roku.