Porażka ze Śląskiem Wrocław to było już za dużo. Widzew reaguje na kryzys.
Ostatnie tygodnie w Widzewie Łódź to nieporozumienie. Klub miał całą zimę na przygotowanie wzmocnień, które podniosą jakość drużyny, ale…w Łodzi pojawił się tylko jeden nowy obrońca. Porażka we Wrocławiu z ligowym outsiderem to była już przesada i w klubie ruszono do gaszenia pożaru. Ciekawe tylko, kto podłożył tam ogień…
Pisaliśmy już o tym, że do RTS-u może dołączyć prawy obrońca ze Szwecji. Niemal pewny jest też transfer nowego napastnika. Ruchów ma być więcej, bo są po prostu potrzebne. Niepokoić może jednak fakt, że klub zamiast dokonać spokojnych ruchów w czasie przerwy zimowej, teraz niemal “rzuca się” na nowych graczy. A przynajmniej tak to wygląda. Dlaczego łodzianie działają tak późno?
ZOBACZ TAKŻE>>>Widzew uderzył w górę lodową i nabiera wody. Co robić?
Można powiedzieć, że obecna sytuacja to coś przed czym Widzew uciekł rok temu. Łodzianie zimą sezonu 23/24 również nie poszaleli na rynku transferowym. Sprowadzono wtedy Noaha Diliberto i Lirima Kastratiego. Pierwszy nie rozegrał w tym sezonie nawet minuty w lidze, drugi występował częściej, ale obecnie leczy kontuzje. Nie da się go jednak nazwać wzmocnieniem, bo na pozycji prawego obrońcy jest jednym ze słabszych graczy w całej lidze. Można odnieść wrażenie, że widzewiaków uratował wtedy dość niespodziewany transfer Rafała Gikiewicz, który przyszedł do czerwono-biało-czerwonych już po rozegraniu pierwszej wiosennej kolejki. “Giki” dał tej drużynie bardzo dużo, zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym. Tego typu transfer przydałby się Widzewowi również teraz.
Trzeba się teraz skupić na ratowaniu Ekstraklasy, bo widmo walki o utrzymanie zajrzało widzewiakom po meczu ze Śląskiem, głęboko w oczy. Po sezonie jednak trzeba chyba będzie dokonać jakichś zmian na górze, bo ewidentnie widać, że w Łodzi jest jakiś problem z podejmowaniem decyzji i zarządzaniem kryzysem. To nie wpływa dobrze na funkcjonowanie klubu, ale także na jego wizerunek. Pod względem zarządzania, RTS w ostatnich latach pokazywany był przede wszystkim jako wzór, albo kandydat na to, by za wzór uchodzić. Jeszcze miesiąc temu postrzeganie klubu było bardzo dobre, bo władze pochwaliły się zyskiem finansowym. Teraz jednak czerwono-biało-czerwoni przypominają z zewnątrz typowy klub z uniwersum polskiej piłki, w którym więcej rzeczy się nie zgadza, niż zgadza. Jest jednak jeszcze chwila, by naprawić tę sytuację. Inaczej, spadek stanie się realnym zagrożeniem łodzian.