Widzew, chociaż tylko na chwilę, znów był liderem ekstraklasy. To symboliczny moment w dniu upamiętnienia Franciszka Smudy. Ale też okazja, by docenić pracę obecnego trenera. Bo na ten moment Widzew czekał wiele lat.
– Choć nie jesteśmy godni porównywać się do tamtej ekipy, to chciałbym, żebyśmy przy okazji takich meczów doceniali, jak długą drogę przeszedł Widzew, żeby wrócić na poziom ekstraklasy. Teraz jesteśmy liderem, być może to będzie tylko krótki moment, lecz dobrze pokazuje, ile pracy wszystkich ludzi to kosztowało, a to dopiero początek naszej drogi. Czasem nie będziemy robić wszystkiego idealnie, ale zrobimy wszystko, żeby przynajmniej odrobinę zbliżyć się do szacunku, jaki tamci ludzie wypracowali sobie u kibiców – mówił pięknie po meczu trener Daniel Myśliwiec oczywiście nawiązując do drużyny Franciszka Smudy sprzed lat. Tego wieczora wszystko nawiązywało do Trenera Legendy.
Społeczność Widzewa Łódź pożegnała Franciszka Smudę 🕯️ pic.twitter.com/IIoDIHOe5g
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 23, 2024
Tydzień temu Franciszek Smuda zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 76 lat. W piątek żegnano go na jego ukochanym stadionie i było to pożegnanie przejmujące. Symboliczny – na co zwróciło uwagę wielu kibiców – był wynik meczu. 3:2 Widzew zwyciężył przecież w najbardziej znanym meczu czerwono-biało-czerwonych pod wodzą Smudy, z Legią w Warszawie w 1997 roku.
Drużyna Myśliwca nawiązała też do drużyny sprzed lat na boisku. Żadnemu z widzewiaków nie można odmówić ambicji, woli walki i charakteru. Oczywiście, że piłkarsko było w tym meczu różnie, ale naprawdę nie ma sensu narzekać. Gospodarze dali tego dnia w wypełnionym Sercu Łodzi show godne Widzewa. To z całą pewnością wieczór, który zostanie zapamiętany.
Widzew wygrał jednym golem, ale nie oddaje to jego przewagi w całym meczu. Radomiak przegrał trzy kolejne spotkania i nie było przypadku w tym, że przegrał po raz czwarty. W pierwszej połowie goście byli Widzewem z meczu z Pogonią Szczecin w poprzedniej kolejce, stłamszeni i wciśnięci pod swoje pole karne przez dobrze dysponowanego rywala. Widzew rządził niepodzielnie. I strzelał gole. Najpierw koronkową akcję pięknym strzałem zakończył Fran Alvarez. Hiszpan czuje się w łódzkiej drużynie i PKO Ekstraklasie coraz lepiej. Gra z coraz większą swobodą, bawi się piłką. Wciąż zdarzają mu się głupie straty pod własną bramką (chociaż z Radomiakiem tego uniknął), a gdy to wyeliminuje, to będzie jedną z gwiazd całej ligi.
W ubiegłym sezonie strzelił 6 goli, teraz, po sześciu występach, ma już ich połowę.
Alvarezowi podawał Imad Rondić, który po odejściu Jordiego Sancheza jest jedynką w ataku Widzewa. Bośniak chwalony był za to, że ciężko pracuje, dużo biega, stosuje pressing. Krytykowano go za brak liczb, które napastnik musi robić. Z Radomiakiem Rondić zaliczył asystę i gola, więc było znakomicie.
Świetnie rozegrana akcja przez @RTS_Widzew_Lodz! 🔝🔥 Bramkę zdobywa Fran Alvarez! 👌
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 23, 2024
📺 Mecz z Radomiakiem trwa w CANAL+ SPORT3, CANAL+ SPORT5 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/TJdvnDPyUC
Wyróżnić trzeba jeszcze Marcela Krajewskiego, który wygrał rywalizację na prawej obronie z Lirimem Kastratim i Luisa da Silvę, który koniecznie chce wykorzystać okazję, by wygryźć po drugiej stronie boiska Samuela Kozlovskiego, który pauzuje za czerwoną kartkę. Teraz Słowak może wrócić i trener Myśliwiec będzie miał problem, bo da Silva nie zasłużył na ławkę.
Do przerwy Widzew rządził, ale do szatni piłkarze schodzili niezadowoleni, bo stracili gola kontaktowego. Błąd popełnił Rafał Gikiewicz. “Dałem dupy” – napisał w swoim stylu, bez ogródek, po meczu na portalu X.
Ale Widzew to nie jeden piłkarz, ale cała drużyna. Po przerwie udało się podwyższyć prowadzenie, chociaż Radomiak się nie poddał i znów doszedł łodzian na jedną bramkę. Po przerwie mecz był bardziej wyrównany, chociaż wciąż to Widzew był lepszy.
Tym razem trzeba pochwalić zmienników, bo Hilary Gong, Sebastian Kerk i Hubert Sobol rozruszali ofensywę, chociaż też nie ustrzegli się błędów.
CZYTAJ TEŻ: Tak oceniliśmy piłkarzy Widzewa
Po szczęśliwym remisie ze Śląskiem Wrocław i porażce z Pogonią Szczecin Widzew miał się zrehabilitować. Gdyby się nie udało, to pewnie zrobiłoby się nerwowo, bo niektórzy zaczęli już tracić cierpliwość. Dwa słabe mecze, oba bez strzelonej bramki…
Ale przyszedł kolejny. Widzew wygrał i strzelił aż trzy gole. Taka właśnie jest piłka.
Trener Myśliwiec wiele razy mówił, że tabela jest ważna na koniec sezonu, ale tym razem wspomniał, że jego zespół jest liderem. Był nim na chwilę po swoim meczu. To z dwóch powodów symboliczne.
Po pierwsze – Widzew, w dniu upamiętnienia Franciszka Smudy, znów był na czele ligi i znów był tuż nad Legią. Po drugie – był nim po raz pierwszy od 2012 roku. Doprowadził ją do tego trener Myśliwiec. O historii trzeba zawsze pamiętać, ale żyć teraźniejszością. I docenić dobrą robotę.
Bądź na bieżąco! Zaobserwuj Łódzki Sport w Google News