Widzew rządzi w Łodzi. Ale trzeba też pamiętać, że pokonał najsłabszą drużynę PKO Ekstraklasy. Teraz musi wyjść na o wiele wyższy poziom, by zdobyć punkty z zespołami, które są o wiele lepsze.
ŁKS w tym sezonie zdobył tylko 10 punktów, na zwycięstwo czekał od czternastu kolejek. To więc zdecydowanie najsłabsza drużyna w lidze. Ale to były derby Łodzi, które – jak wiadomo – rządzą się swoimi prawami. Mecz miał inny ciężar gatunkowy i szczególnie przed przerwą widać było, że stawka (walka o prymat w mieście) i prestiż spotkania, wiąże piłkarzom nogi. Ełkaesiacy grali bardzo słabo, ale widzewiacy też, chociaż wiemy, że potrafią robić to lepiej. Derby toczyły się na bardzo niskim poziomie.
CZYTAJ TEŻ: Jak widzewiacy zagrali w derbach Łodzi. Nasze oceny
Ale po przerwie Widzew szybko zdobył gola i nabrał odwagi. Drugą połowę goście właściwie mieli już pod kontrolą, chociaż drugą bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry. Gospodarzom mogła wyjść jedna akcja, jeden strzał, by doprowadzić do remisu, który ich by może zadowolił, ale Widzewa na pewno nie. Ale nie było stać ich nawet na jakąś dobrą próbę. Ten mecz tylko potwierdził, że ŁKS nie pasuje do PKO Ekstraklasy.
Widzewiacy cieszyli się ze zwycięstwa, jakby zdobyli mistrzostwo świata, ale trudno im się dziwić. Oni też naczekali się na wygraną. Po raz ostatni w lidze trzy punkty zdobyli 26 listopada w meczu z Lechem w Poznaniu. Później były cztery kolejne porażki przedzielone zwycięstwem ze Stalą Mielec w Fortuna Pucharze Polski. To sprawiło, że sytuacja w tabeli stała się bardzo trudna. Punkty zaczęły mieć wartość złota.
Wygrana z lokalnym rywalem (trzecia z rzędu) ma wielką wartość w sferze mentalnej, to w końcu walka o to, kto rządzi w Łodzi, ale akurat w tę niedzielę jeszcze ważniejsze były punkty. Rywale Widzewa w walce o utrzymanie ciułają je, więc ścisk w strefie nadspadkowej cały czas jest duży. Teraz punktowała m.in. Puszcza Niepołomice (była blisko wygranej z Legią Warszawa), Stal Mielec (pokonała Śląsk Wrocław), a w poprzedniej kolejce Warta Poznań wygrała z Rakowem Częstochowa. Walka o utrzymanie trwa.
Wygrana z ŁKS-em była obowiązkiem Widzewa, dlatego, że to najsłabsza drużyna w lidze. Z kim, jak z nie z drużyną z al. Unii. Z nią punkty zdobywają niemal wszyscy. Dzisiaj nieważny jest styl, w jakim widzewiacy to zrobili. Nikt niedługo nie będzie go pamiętał, a wręcz wszyscy będą pamiętać, że Widzew znów został zwycięzcą derbów Łodzi. Zwycięzców się nie sądzi.
Wygrana z tak słabym zespołem była obowiązkiem w kontekście walki o utrzymanie, ale teraz trzeba będzie wejść na wyższy poziom gry. W niedzielę Widzew podejmie w Sercu Łodzi Górnika Zabrze, który jest jedną z najlepszych drużyn w ostatnim czasie. Potem Śląsk i Legia. I też trzeba punktować.
A na razie – wielkie gratulacje dla trenerów i piłkarzy Widzewa. Łódź pozostaje czerwono-biało-czerwona i biorąc pod uwagę fakt, że szanse ŁKS-u na pozostanie w PKO Ekstraklasie są bliskie zeru, to pozostanie tak na długo.