Suma szczęścia równa się zero, o czym przekonał się Widzew Łódź. W pierwszej w tym roku kolejce wyrównał w doliczonym czasie, w drugiej stracił prowadzenie i zwycięstwo w 90. minucie. Szkoda, bo był drużyną lepszą od Jagiellonii Białsytok.
Prawdopodobnie od czasów Ligi Mistrzów Widzew nie rozpoczynał meczu o godzinie 21. Powodem opóźnienia była konieczność usunięcia śniegu z boiska. Udało się, ale płyta była daleka od ideału, bo w kilku miejscach stała woda, ale przede wszystkim murawa była bardzo miękka i raczej nie sprzyjała kombinacyjnej grze, jaką preferuje Widzew. Drugi problem to brak w składzie kontuzjowanego Jordi Sancheza. Hiszpana zastąpił Łukasz Zjawiński, a że w jedenastce był też Ernest Terpiłowski, łódzki beniaminek mógł zniwelować niedostatek w liczbie minut rozegranych przez młodzieżowców. Za to jednak punktów nie przyznają, choć – przypomnijmy – że za niewypełnienie limitu kluby będą płacić.
Zjawiński to zupełnie inny piłkarz od Sancheza, mniej mobilny, a jego największym atutem jest gra w powietrzu. Przypomniał o tym w 22 min., kiedy po dośrodkowaniu Patryka Stępińskiego główkował w słupek. Wcześniej bliski powodzenia był Mato Milos, ale po jego strzale i rykoszecie, piłka minęła bramkę o kilka centymetrów.
Widzew grał agresywnie, atakował daleko od swojej bramki, co przynosiło efekty w postaci przechwytów i okazji do kontr. Ale mecz zaczął źle, bo znów – tak jak z Pogonią Szczecin – widzewiacy dali się łatwo ograć w środku pola i Tomas Przikryl był sam na sam z Hendrikiem Ravasem, jednak łódzki bramkarz okazał się lepszy. To była jedyna groźna akcja Jagiellonii w pierwszej połowie. Łodzianie byli dużo groźniejsi, próbowali strzałów z daleka, dośrodkowań. W 37. minucie mogli i powinni prowadzić. Mateusz Żyro najpierw stracił piłkę, później ją odebrał, podał do Bartłomieja Pawłowskiego, a ten w polu bramkowym pozwolił sfaulować się bramkarzowi i sędzia podyktował rzut karny. Tydzień temu z 11 metrów trafił Martin Kreuzriegler, teraz jednak nie było go na boisku. Do piłki podszedł Juliusz Letniowski, kopnął mocno, ale w poprzeczkę. To drugie pudło tego zawodnika w Widzewie – w pierwszej lidze wykorzystał siedem kolejnych, by w poprzednim sezonie nie strzelić przeciwko Miedzi Legnica.
Szkoda zmarnowanej znakomitej okazji, ale też brawa, że piłkarze Widzewa się nie załamali. Dalej grali agresywnie, a bliski powodzenia był aktywny Pawłowski, który w końcówce po indywidualnej akcji kopnął tuż obok słupka.
Druga połowa znów zaczęła się nie najlepiej dla gospodarzy, a efektem był strzał z daleka Macieja Bortniczuka, obroniony – nie bez trudu – przez Ravasa. Było to w 52. minucie i obudziło widzewiaków. Znów uzyskali przewagę, ale zyskiem były tylko rzuty rożne, po których nie było zagrożenia. Przede wszystkim brakowało w polu karnym kogoś, kto pokazałby się w polu karnym, wyszedł na pozycję. Zjawiński po niezłym początku zniknął, podobnie jak Terpiłowski. Nie było pożytku – w ofensywie – z Fabio Nunesa.
Poza tym piłkarze Widzewa stracili sporo sił, dlatego oddali pole przeciwnikom. Ci starali się, ale widać było u nich brak umiejętności piłkarskich. Trzeba oddać też honor łódzkim obrońcom, spisującym się bardzo dobrze.
Od czego są jednak rezerwowi. W 69. minucie na boisku pojawił się Dominik Kun i dziewięć minut później cieszył się z gola, trzeciego w tym sezonie. Piłkę dostał w środku Pawłowski, podał do Terpiłowskiego, a ten do wbiegającego w pole karne Kuna, który płaskim strzałem w tzw. długi róg dał Widzewowi prowadzenie.
Drużyna z Białegostoku musiała się odkryć, stwarzając okazje do kontr. Widzewiacy nie wykorzystali dwóch znakomitych, kiedy mieli przewagę liczebną. Zemściło się to w 90. minucie. Akcja z pozoru była niegroźna – Nene nie wiedział, co zrobił z piłką, więc wstrzelił ją w pole karne, gdzie Bartosz Bida zbił ją wzdłuż bramki, trafiając w Martina Kreuzrieglera, który pokonał Ravasa. W ten sposób Widzew stracił dwa – wydawało się – pewne punkty!
1:0 – Kun 78.
1:1 – samobójcza 90.
Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (69. Kreuzriegler) – Milos, Hanousek, Letniowski (76. Hansen), Nunes (76. Ciganiks) – Terpiłowski, Zjawiński (69. Kun), Pawłowski
Jagiellonia: Alomerović – Puerto, Skrzypczak, Nastić – Kupisz, Romanczuk, Pospiszil (46. Nene), Camara (62. Bida) – Prikril (86. Lewicki), Gual (32. Wdowik), Bortniczuk (86. Olszewski)
Żółte kartki: Romanczuk, Puerto, Kupisz
Widzów: 17081