Widzew reklamował mecz z Koronę Kielce jako główne danie świąt. I smakowało rzeczywiście wspaniale.
Czy kibic Widzewa mógłby sobie wyobrazić lepsze zakończenie świąt? Nie! To było idealne zwieńczenie tego przyjemnego dla wszystkich czasu: w rodzinnym gronie, do tego z piękną wiosenno-letnią pogodą. W Sercu Łodzi świętowała widzewska rodzina.
Mecz z Koroną nie był może wielkim widowiskiem piłkarskim, ale było w nim wszystko na co przychodzi się na stadiony. Jak zwykle znakomita była atmosfera i tutaj na chwilę trzeba się zatrzymać. Nie wszyscy stali bywalcy Serca Łodzi mogli być w poniedziałek na stadionie. Przez świąteczne wyjazdy zwolnili jednak swoje krzesełka i dzięki nim inni fani Widzewa mogli na żywo oglądać czerwono-biało-czerwonych w akcji. Klub podał, że zwolnionych miejsc było około 5000! To znakomity wynik, który pokazuje, jak świetną społecznością są kibice Widzewa.
Był w tym meczu rewanż, może nawet zemsta. Na koniec poprzedniego sezonu Korona przyjechała do Łodzi i wygrała 3:0. Mogła nawet wyżej, bo miała kolejne okazje, a widzewiacy byli bezradni. Teraz było zupełnie inaczej. To gospodarze strzelili trzy gole, byli lepsi chyba we wszystkich elementach gry.
CZYTAJ TEŻ: Jak wypadli piłkarze Widzewa? Kto zawiódł?
Były jednak i emocje, bo ta wygrana wcale nie przyszła Widzewowi tak łatwo. Do przerwy było trochę cierpienia na boisku. Gol padł jednak w idealnym momencie, bo tuż przed przerwą. Rywale na pewno myślami byli już w szatni, a dostali mocny cios.
W drugiej połowie Widzew podwyższył wynik i kiedy wydawało się, że już nic się nie może złego zdarzyć – zdarzyło się. Błędy, chwila nieuwagi i wpadka. Korona złapała wiatru w żagle, miała nawet okazję na wyrównanie, ale to gospodarze trafili do bramki po raz trzeci tego wieczora. Wtedy wiadomo już było, że nic złego się nie stanie.
Widzew wygrał trzeci mecz z rzędu w Sercu Łodzi, co jest nie do przecenienia. Bo przecież nie tak dawno miał serię trzech kolejnych porażek w domu. Drużyna to odwróciła i daje kibicom to na co zasługują: fajną piłkę, emocje i radość na koniec. Zwycięstwa z Górnikiem Zabrze, z Legią Warszawa i teraz z Koroną to były wielkie wygrane. Już za kilka dni kolejny mecz w Sercu Łodzi. Piast Gliwice to rywal jak najbardziej do pokonania, więc seria może się jeszcze wydłużyć.
To cała drużyna. A indywidualnie? Trzeba wyróżnić Mateusza Żyrę w obronie, Frana Alvareza i Marka Hanouska w drugiej linii i Antoniego Klimka w ataku. Były słabsze punkty, ale nie ma już sensu ich wymieniać, bo zawsze są piłkarze, którzy grają lepiej i tacy, którym wychodzi gorzej. Ważny jest finał.
Widzew to w tej chwili czołowa drużyna PKO Ekstraklasy (biorąc pod uwagę pięć ostatnich spotkań). I jest wciąż na fali wznoszącej. Może o pierwszej szóstce nie ma jeszcze co marzyć, ale górna połówka tabeli, to już realny scenariusz.