
W piątkowy wieczór Widzew zagra z Piastem w Gliwicach. Drużynę ze Śląska poprowadzi dobrze znany w Łodzi Daniel Myśliwiec.
56 meczów, średnia punktowa 1.42. To statystyki Daniela Myśliwca jako szkoleniowca Widzewa Łódź. Już w piątek, trener spotka się ze swoim poprzednim klubem. Jego przygoda z RTS-em, w którymś momencie skręciła w dziwną stronę, choć zapowiadała się naprawdę nieźle.
Myśliwiec był chyba pierwszym trenerem Widzewa od lat, o którym można było pomyśleć, że to szkoleniowiec na lata. Jego poprzednik, Janusz Niedźwiedź, był dobrym trenerem, kibice go lubili, a on sam ewidentnie poczuł klimat klubu. Ale dało się w tym wszystkim wyczuć, że jeśli czerwono-biało-czerwoni będą chcieli iść wyżej, z czasem konieczna będzie zmiana na ławce. Trzy lata młodszy Myśliwiec miał przy Widzewie dojrzeć, a później poprowadzić klub do sukcesów. I w pewnym momencie wydawało się, że tak naprawdę może być.
Były opiekun Stali Rzeszów zaczął przeciętnie. Jego pierwsza runda w Łodzi (zaczął pracę 17 września 2023 roku) jest kojarzona głównie z wygraną w Poznaniu z Lechem. To była faktycznie imponująca wygrana, ale ona trochę zakłamuje obraz całej rundy. Prócz tego meczu, w lidze łodzianie wygrali jeszcze trzy mecze: z Cracovią, Stalą Mielec i Ruchem Chorzów. Przegrali pięć, trzykrotnie zremisowali. Dołożyć trzeba oczywiście trzy wygrane w pucharze, ale dwa z nich były nad rywalami z niższych lig: Concordia Elbląg i Wisła Puławy. To rzecz jasna nie są złe statystyki, ale nie są też wybitne. Po prostu, punktowanie na poziomie ligowego średniaka, a do takiego miana aspirował wtedy Widzew. Wiosna była rzeczywiście dobra, choć podobnie jak jesień, która kojarzy się kibicom z triumfem nad Lechem, tak wiosna przypomina wszystkim o zwycięstwach z ŁKS-em i Legią. Problemem tamtego zespołu było jednak to, że po wygraniu kilku meczów, przychodziła seria porażek. Po wygranych nad Lechem i Ruchem, łodzianie przegrali w sumie cztery ligowe mecze z rzędu. Po wiosennej passie sześciu meczów bez porażki, przyszły trzy przegrane pod rząd.
Całościowo jednak to był niezły sezon Widzewa, który zajął 9. miejsce w tabeli. Najwyższe w XXI wieku. Równie wysoko łodzianie byli tylko w sezonie 2010/2011. Dobry wynik napawał optymizmem przed następnym sezonem i budził duże nadzieje, że za rok może być jeszcze lepiej. Widzewiacy poszli na “konkretne” zakupy, a przynajmniej tak się wydawało. Gwiazdami zespołu mieli być Hilary Gong i Jakub Łukowski, a do seryjnego strzelania goli miał wrócić Said Hamulić. Żadnego z nich nie ma już w Widzewie. Tamten sezon był wielopoziomową katastrofą w wykonaniu łodzian i złożyło się na to wiele czynników, a także praca wielu ludzi. Bez wątpienia jednak Myśliwiec należał do osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy.
Uporczywe stawianie na zawodnika, który miał problem z prostym kopnięciem piłki, wystawianie w pierwszym składzie obrońcy, który był chyba najgorszy w lidze na swojej pozycji, obsesja na punkcie pressingu, który w pewnym momencie przestał cokolwiek dawać drużynie, a do tego rzekome sabotowanie transferów dzięki obecności w komitecie transferowym. Współpraca Myśliwca z Widzewem szła w dobrym kierunku, ale do czasu. Nagle wszystko prysło i ostatecznie trener pożegnał się z klubem w lutym tego roku. Żeby było jasne, Myśliwiec nie był jedynym problemem Widzewa, co widać zresztą obecnie, ale do tego rozwodu po prostu musiało dojść. Teraz 40-letni trener poprowadzi swój nowy zespół, Piast Gliwice przeciwko łódzkiej ekipie. Można zakładać, że będzie szalenie zmotywowany, by wygrać. Czy Igor Joviciević i jego Widzew znajdą na to sposób? Pierwszy gwizdek piątkowego meczu o 18:00.