Niestety wygląda na to, że maleją szanse na powrót do gry Jordiego Sancheza.
W sobotę Widzew zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Obie drużyny wciąż jeszcze walczą o utrzymanie. Na szczęście znacznie bliżej tego celu są widzewiacy. Ale wypadałoby w końcu zapunktować.
Na pewno byłoby z tym łatwiej gdyby w ataku łódzkiej drużyny był Jordi Sanchez. Hiszpan co prawda w tej rundzie zdobył tylko jednego gola, ale i tak to inny poziom, niż Łukasz Zjawiński, który ostatnio wychodzi w ataku Widzewa. I oczywiście zawodzi. W tym sezonie Zjawiński nie zdobył ani jednej bramki.
W meczu z Piastem Gliwice w ostatnią niedzielę Jordiego w ogóle nie było w meczowej kadrze. – Od jakiegoś czasu boryka się z urazem. Grał z nim także w meczu z Rakowem Częstochowa, ale wtedy jeszcze mogliśmy zadziałać, wystąpił na środkach przeciwbólowych – wyjaśnił trener Widzewa Janusz Niedźwiedź. – W tym tygodniu ból mu wciąż doskwierał i nie był w stanie trenować. Zdecydowaliśmy, że trzeba ten uraz teraz wyciszyć, bo to się za nim nie ciągnęło dłużej.
Szkoleniowiec Widzewa dodał, że w poniedziałek Jordi przejdzie kolejne badania. – Chcemy od wtorku postawić go na nogi. Nie trenował już dwa tygodnie, więc sporo stracił. Kolejny mikrocykl będzie krótki, ale może się uda – stwierdził.
We wtorek klub poinformował, że w treningu wezmą udział wszyscy piłkarze, ale wspomniano osobno o Jordim. „Z powodu urazu stopy, będzie obserwowany przez klubowych fizjoterapeutów” – napisano. Hiszpański napastnik wciąż nie jest więc w pełni zdrowy.