Zmieniliśmy ustawienie i strukturę, więc nacisk położyliśmy na to, żeby wiedzieć, jak zachować się w obronie pola karnego, w pressingu średnim czy wysokim – mówi o ostatnich dniach treningów trener Widzewa.
Janusz Niedźwiedź ocenił dwa sobotnie sparingi: ze Stalą Rzeszów i Resovią. Pierwszy jego zespół wygrał 4:2, w drugim bezbramkowo zremisował. Oba mecze zakończyły pierwszy okres widzewiaków na zgrupowaniu. – To już trzeci rok, gdy przyjeżdżamy do Woli Chorzelowskiej. Na miejscu panują bardzo dobre warunki, wszystko mamy zapewnione na najwyższym poziomie. Chcemy tu być i korzystać z tego okresu – mówi trener Widzewa.
Co ciekawe, w meczach z drużynami z Rzeszowa Widzew grał w innym ustawieniu niż dotychczas, już nie trójką z tyłu, ale czwórką.
Janusz Niedźwiedź oczywiście ocenił sparingi. – W pierwszym meczu odnieśliśmy zwycięstwo, co zawsze daje zastrzyk pozytywnej energii. Cieszymy się, że to, nad czym pracujemy, przynosi efekty, chociaż wiemy, że mamy trochę do poprawy – stwierdził. – W pierwszych dwudziestu minutach mieliśmy trzy świetne sytuacje, które mogliśmy zamienić na bramki, ale ich nie wykorzystaliśmy. Stal strzeliła dwa gole i dobrze, że po przerwie byliśmy w stanie odrobić straty i wygrać. W drugiej połowie też mieliśmy niewykorzystane okazje, jednak przede wszystkim były widać fragmenty dobrej gry. Przyszli do nas zawodnicy na różnym etapie przygotowań, musimy tym dobrze zarządzać, żeby wszyscy byli w optymalnej formie na start sezonu.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew chce napastnika z Katowic? Był talentem ze Śląska
I dodał: – Jeżeli chodzi o drugi mecz, to cieszymy się z tego, że prawie wszyscy zawodnicy, poza Kamilem Cybulskim i Hubertem Lenartem, mogli zagrać przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Stworzyliśmy kilka sytuacji, przeciwnik też, ale nasz bramkarz stanął na wysokości zadania. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym wynikiem, jednak okazji wcale nie było mało. Trochę błędów się zdarzyło, ale pierwszy raz graliśmy w takim składzie personalnym. Mieliśmy sporo testowanych zawodników z poziomu III ligi czy piłkarzy Akademii Widzewa z IV ligi, którzy zmierzyli się z pierwszoligowcem. Były dobre momenty, za które można ich pochwalić, jednak intensywność i jakość były niższe niż w pierwszym meczu.
Co jego piłkarze robili przez ostatnie dni? – Spędziliśmy je przede wszystkim na pracy nad pressingiem. Zmieniliśmy ustawienie i strukturę, więc nacisk położyliśmy na to, żeby wiedzieć, jak zachować się w obronie pola karnego, w pressingu średnim czy wysokim. Zwracaliśmy też uwagę na zabezpieczenie pola karnego i działania w defensywie. W kolejnych dniach popracujemy również nad ofensywą. Dzisiaj były sytuacje, które nie zakończyły się bramkami, są jednak dobre zalążki – powiedział.
W sobotnich meczach zabrakło – oczywiście poza Jordim Sanchezem – także Kristoffera Normanna Hansena i Mato Milosa. – Najważniejsze, żeby wszyscy byli zdrowi, zwłaszcza że dzisiaj nie mogliśmy skorzystać z Mato Milosa i Kristoffera Normanna Hansena. Na razie nie myślimy o meczu z Puszczą, tylko o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do całego sezonu. Chcemy pracować nad poprawą mankamentów, ale też rozwijać naszą grę. Jutro przed nami regeneracja, a w poniedziałek zaczynamy kolejny tydzień – zakończył.