Miedź Legnica pokonała Górnika Polkowice i zepchnęła Widzewa na drugie miejsce w tabeli.
Drużyny Fortuna 1. Ligi są na półmetku rozgrywek. Widzew w swoim ostatnim meczu rundy przegrał 0:4 z Podbeskidziem Bielsko-Biała i była to jego trzecia porażka w tym sezonie. Na ostatniej prostej łódzką drużyną wyprzedziła Miedź Legnica, która w poniedziałek wygrała 3:1 z Górnikiem.
Po 17. kolejkach Miedź ma 35 punktów, o jeden więcej od Widzewa. W tym roku pierwszoligowcy rozegrają awansem jeszcze trzy kolejki, więc na przerwę zimową kolejność może się jeszcze zmienić.
Widzew liderem był od 10. kolejki. Na koniec zanotował słabszą serię. W czterech ostatnich meczach zdobył tylko dwa punkty. Stąd spadek na drugie miejsce, bo Miedź punktowała lepiej.
– Trzeba doceniać tę rundę, chociaż cztery ostatnie spotkania to niedosyt – mówi wprost trener Janusz Niedźwiedź. – Czuję go, bo wcześniej 80 proc. meczów wygrywaliśmy. Z ŁKS-em wyciągnęliśmy remis, ale zawsze pozostaje niedosyt, bo to był mecz przed naszymi kibicami, chociaż oczywiście trzeba docenić to, że przegrywaliśmy 0:2, a zakończyło się remisem. Z Resovią to był nasz najsłabszy mecz. Z Miedzią to był otwarty mecz, dla kibiców fantastyczne widowisko. Za dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi, w końcówce mieli też 100-procentową szansę. Ten ostatni mecz z Podbeskidziem… Do przerwy nic nie zwiastowało, że skończy się tak źle.
Niedźwiedź ogólnie jest jednak zadowolony z rundy jesiennej i trudno się dziwić, bo drużyna budowana była niemal od nowa, a radziła sobie świetnie. Znów dawała kibicom radość i seryjnie wygrywała. Według trenera, wszyscy piłkarze zrobili progres. – Jedni mniejszy, inni większy – twierdzi. Według niego, największy postęp zrobił 19-letni Bartosz Guzdek, który wiosną grał jeszcze w trzeciej lidze i to bez powodzenia, a w Widzewie jest jego najlepszym strzelcem. Ostatnio jest w słabszej formie, ale to jedno z odkryć ligi.
Niedźwiedź wymienił też Kacpra Karaska i piłkarzy, którzy w Widzewie byli już wcześniej, ale spisywali się słabo. – To Kun, Hanousek, Stępiński. Zdarzają im się słabsze momenty, ale trzeba patrzeć na cała rundę. Marek potrzebował trochę czasu, zmiany ustawienia, roli w zespole. Wyrósł na lidera. Po Dominiku też wielu nie spodziewało się, że może być takim liderem. Wygranym rundy jest też Stępiński, któremu zmieniliśmy pozycję, bo na poprzedniej się męczył – mówi Niedźwiedź.
Według niego można mówić o kryzysie na koniec rundy, ale to tylko kryzys wynikowy. – Jeśli chodzi o rzeczy piłkarskie, to mamy po prostu gorszy moment. Nie stwarzamy tylu sytuacji, co wcześniej, ale nie dlatego, że rywale nas rozszyfrowali. Powodem tego jest wiele składowych – powiedział. Zapewnił jednak, że jego zespół nie przestanie grać ofensywnie, atakować. – Takie jest DNA tej drużyny – twierdzi Niedźwiedź.