Widzew pokonał Puszczę Niepołomice, pierwszy raz w historii. Szczęśliwie, bo w drugiej połowie jego najlepszym piłkarzem był bramkarz.
211 minut czekał Widzew na strzelenie pierwszego gola drużynie z Niepołomic. W poprzednim sezonie przegrał tam i zremisował u siebie. Aż przyszła 32. minuta spotkania, w której miał rzut wolny. Łódzcy piłkarze rozegrali go, piłka trafiła do Juliusza Letniowskiego, ten dośrodkował, a Krystian Nowak piękną główką nie dał szans bramkarzowi, stając się 15. zawodnikiem Widzewa z trafieniem. W tym sezonie łódzki stoper miał już kilka szans, ale zawsze czegoś brakowało. Co się jednak odwlecze…
Wcześniej wynik mógł otworzyć Paweł Zieliński, który był sam na sam (też po zagraniu Letniowskiego), lecz brakarz obronił, a poprawkę Bartosza Guzdka wybił sprzed pustej bramki Marcel Pięczek.
Gospodarze zaczęli mecz bardzo agresywnie i twardo. Atakowali widzewiaków głęboko na ich połowie, starając się przechwycić piłkę i wystraszyć przeciwników. Stosowali przy tym swoją ulubioną taktykę, niezbyt wyszukaną, bo polegająca na wstrzeliwaniu piłki w pole karne. Tam jednak rządzili Nowak, Tomasz Dejewski i Daniel Tanżyna, a gdy trzeba było, Jakub Wrąbel łapał piłkę.
Widzew jak dobry bokser, spokojnie czekał na szansę, podobnie jak to było w poprzednich spotkaniach. Dzięki większym umiejętnościom kontrolował grę. Gdyby zawodnicy byli bardziej zdecydowani i precyzyjniejsi, mogło być jeszcze lepiej. Ale do przerwy goście prowadzili i to zasłużenie.
W Widzewie są jednak rzeczy niezmienne: prowadzenie przed przerwą, wielu strzelców goli i… za głębokie cofanie się w drugiej połowie meczów wyjazdowych. Tak było w Opolu, Tychach czy Rzeszowie. Podobnie było w Niepołomicach. Po wznowieniu gry po przerwie łodzianie dali się zepchnąć na swoją połowę. Zawodnicy Puszczy znacznie częściej niż w pierwszej połowie stosowali wrzutki w pole karne, pozwalali na strzały. W 55. minucie Emile Thiakane okiwał Tanżynę i Patryka Stępińskiego i Wrąbel musiał interweniować.
Słabiej grali pomocnicy, nie potrafiący utrzymać się przy piłce., która szybko wracała w pobliże łódzkiego pola karnego. Dopiero w 67. minucie udało się wyjść z kontrą: Marek Hanousek przebiegł przez pół boiska, podał do Guzdka, ale jego strzał został zablokowany. Następnie Karol Danielak nie trafił w bramkę z ok. 16 m.
Po drugiej stronie było groźniej. Desperacko atakująca Puszcza chwilami nawet zamykała widzewiaków, zmuszając ich do desperackkiej obrony. Wrąbel już nie mógł się opalać, bo był w opałach. Zawodnicy z Niepołomic mieli małe umiejętności i nie potrafili wykorzystać szans. Tak było aż do 90. minuty, kiedy Thiakane znów poradził sobie z łódzkimi graczami, podał do Piotra Mrozińskiego, ale Wrąbel fantastycznie obronił. Za chwilę wybił pikę kopniętą przez Szymona Kobusińskiego.
To wszystko działo się w doliczonym czasie. W 93. minucie znów doszło do ogromnego zamieszania, w końcu piłkę wybił Tanżyna, prosto pod nogi Pawła Tomczyka. Ten przebiegł kilkadziesiąt metrów i kiedy strzelał, został przewrócony przez Ivana Hladika. Obrońca został czerwoną kartkę, a strzał Tomczyka obronił bramkarz Puszczy, zbijając piłkę na słupek, w słupek trafiła też piłką po dobitce Dominika Kuna.
Piłkarze Widzewa stanęli i nawet w ostatnich sekundach musieli się desperacko bronić. Utrzymali jednak prowadzenie, pozycję lidera i przełamali kompleks Puszczy. Potwierdzili też, że brakuje im jeszcze sporo do miana bardzo solidnej drużyny, bo na wyjazdach mają gigantyczne kłopoty.
Puszcza Niepołomice – Widzew Łódź 0:1 (0:1)
0:1 – Nowak 32.
Puszcza: Kobylak – Cikos (80. Górski), Dytiatiev, Hladik – Wojcinowicz, Serafin, Boguski (46. Kobusiński), Stępień (73. Mroziński), Pięczek (46. Aftyka) – Włodarczyk (73. Hajda), Thiakane
Widzew: Wrąbel – Dejewski, Nowak, Tanżyna – Zieliński, Hanousek, Letniowski (64. Kun), Stępiński (88. Grudiewski) – Danielak (77. Karasek), Guzdek (77. Tomczyk), Michalski (77. Mucha)
Żółte kartki: Dytiatiev, Kobusiński – Hanousek
Czerwona kartka: Hladik