Widzew rozpoczyna sezon 2025/2026. Wysokość budżetu – rekordowego w historii klubu – predysponuje go do gry o europejskie puchary.
W sobotę o godzinie 14.45 Widzew w Sercu Łodzi podejmie Zagłębie Lubin. I jest faworytem. Klub z Lubina ostatni sezon zakończył tuż nad kreską, więc niżej niż łódzki zespół. Wygraną gospodarzy zakończył się też ostatni mecz tych drużyn przy al. Piłsudskiego 138. Ale nie tylko dlatego większe szanse na zwycięstwo daje się czerwono-biało-czerwonym.
Bo Widzew przeszedł latem wielką metamorfozę, w składzie doszło ro rewolucji, na co poszły miliony złotych. Wszystko po to, by włączyć się do walki o czołówkę ligi.
W klubie nikt nie mówi o mistrzostwie Polski, bo ta drużyna dopiero co powstała, dojść do niej mają zresztą kolejni nowi. Potrzeba czasu, zgrania. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, na co ten zespół stać. Ale budżet klubu – mówi się o około 80 mln zł – predysponuje go do gry o puchary. Można to tak przeliczyć. Skoro wydaje się tyle pieniędzy, z czego lwią część na drużynę, to trudno, by nie grało się o czołowe miejsca.
Skład na inaugurację nie powinien zaskoczyć. W przedostatnim sparingu przed ligą trener Żeljko Sopić właściwie wyłożył karty na stół. W bramce zagra Rafał Gikiewicz, który co prawda ma już wartościowego konkurenta Macieja Kikolskiego, ale utrzymał pozycję nr 1.
W obronie powinni wyjść Peter Therkildsene, Mateusz Żyro, Ricardo Visus oraz Samuel Kozlovsky. Może jedyna mała niewiadoma to obsada prawej obrony, bo Duńczyka z pewnością naciska Marcel Krajewski.
Defensywnym pomocnikiem będzie Lindon Selahi, a przed nim ustawieni będą Fran Alvarez i Juljan Shehu. Ta dwójka napędzała grę Widzewa już wiosną, ale teraz mają mieć większe i lepsze wsparcie. Przede wszystkim ze skrzydeł. To właśnie one mają być główną bronią drużyny. W klubie liczą (i kibice tak samo), że Samuel Akere i Mariusz Fornalczyk będą nękać rywali, wygrywać pojedynki jeden na jeden, strzelać i asystować. Na tę dwójkę wydano 2,2 mln euro, więc oczekiwania naprawdę są duże.
Gole strzelać ma Sebastian Bergier i w nim również pokłada się duże nadzieje. To najskuteczniejszy polski napastnik poprzedniego sezonu. Teraz ma być “obsługiwany” przez o wiele lepszych pomocników, niż w GKS-ie Katowice, więc oczekiwania też są większe.
W poprzednim sezonie piętą achillesową Widzewa była ławka. Zdarzało się, że naprawdę nie miał kto wejść na plac i wzmocnić zespół. Teraz do dyspozycji Sopicia będą m.in. Angel Baena, Marek Hanousek, Antoni Klukowski i oczywiście Bartłomiej Pawłowski, który liczy na odrodzenie. Kapitan Widzewa wrócił po długiej kontuzji, potem odniósł kolejny uraz. Teraz wszystko jest w porządku. Niektórzy trochę już o nim zapomnieli, ale znając charakter Pawłowskiego, za wcześnie.
– Oczekiwania są spore, ale to jest proces. Wszystko wskazuje jednak na to, że idzie w to dobrym kierunku. W tym sezonie dostaliśmy cel od zarządu, ale nie będę go zdradzać. Piłkarze powinni być ambitni i chcieć wygrywać w każdym meczu – mówi kapitan.
W piątek swoje mecze u siebie i to wysoko przegrały Jagiellonia Białystok (z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza) i Lech Poznań (z Cracovią), co pokazało znów, jak nieprzewidywalna jest PKO BP Ekstraklasa. Zagłębie przyjedzie do Serca Łodzi po wygraną, ale Widzew musi takie przeszkody pokonywać. Oczekiwania są ogromne, kibice liczą, że po wielu latach, drużyna znów włączy się do walki o czołówkę, o puchary na pewno, tym bardziej że w tym sezonie możliwe jest, że zagra w nich nawet piąty zespół na koniec rozgrywek. Zagłębia więc bać się widzewiacy nie powinni. W Sercu Łodzi kibice oczekiwać będą więc tylko zwycięstwa. I tak już będzie co kolejkę.
Widzew Łódź – Zagłębie Lubin, sobota, godzina 14.45.