Ligowe granie w 2025 roku Widzew zaczyna z przeciwnikiem najsilniejszym z możliwych, bo z liderem PKO Ekstraklasy. Na stadionie Lecha ostatnio jednak wygrał.
Po 55 dniach Widzew wraca do ligowego grania. Kibicom się dłużyło, bo chociaż na PKO Ekstraklasę narzekają z wielu powodów, to jednak nic nie może równać się z emocjami, jakie towarzyszą im, gdy gra ich drużyna.
CZYTAJ TEŻ: Inwazja na Poznań, czyli kultowy wyjazd kibiców Widzewa
Jesienią Widzew nie dał im wiele powodów do radości. Najbardziej cieszyło chyba zwycięstwo z Lechem Poznań, a zaraz po nim z Cracovią. Wielkie emocje zakończone wielkim szczęściem przeżyli też w Lublinie, gdzie Widzew przegrywał już 0:2, a wygrał. Oczywiście cieszyła też wygrana na koniec roku ze Stalą Mielec, bo przerwała serię porażek. Jest dziewiąte miejsce, czyli w środku tabeli. Ani zbyt dobrze, ani tak źle. Wiadomo, że chciałoby się więcej.
Po zimie jednak trudno być optymistą, bo do drużyny dołączył tylko jeden nowy piłkarz. Działacze zapowiadali wzmocnienie zespołu, ale przyszedł i to w zastępstwie kontuzjowanego Juana Ibizy i wypożyczonego Kreshnika Hajriziego, tylko jeden piłkarz. O Polydefkisie Volanakisie nie wiemy, czy dobrze gra w piłkę.
Odszedł też jeden z ulubieńców kibiców Antoni Klimek, a wciąż odejść może Imad Rondić.
Zimą więcej mówiło się o oczywistym konflikcie na linii trener Daniel Myśliwiec – prezesi Widzewa. Po tej drugiej stronie jest też dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, a przecież z nim trener powinien ściśle współpracować.
Widzewiacy byli na zgrupowaniu, rozegrali kilka sparingów, ale ich wyniki i gra w nich oczywiście wiele kibicom nie mówi. Myśliwiec zapewnił kilka dni temu, że wystarczyłoby mu trzy tygodnie przygotowań. – Nie pracujemy ze sobą od dzisiaj, mamy wypracowane mechanizmy. To wystarczy, by być na tyle przygotowanym, by wziąć pełną pulę. Fajniej byłoby mieć więcej czasy, ale jeszcze fajniej jest grać o punkty, nie mogę się doczekać – mówił pytany o najbliższy mecz z Lechem.
Zapowiedział też, że w grze jego zespołu będą nowości. – Są elementy, o których nie chcę mówić, nie chcę skupiać uwagi rywala na tym, co teraz jest dla nas kluczowe. Po kilku meczach będzie już klarownie to widać, co postanowiłem usprawnić w funkcjonowaniu zespołu. Nie zmieniamy naszej tożsamości, chcemy grać na połowie rywala, odbierać piłkę wysoko – stwierdził.
Skład pierwszego meczu jest jak zawsze niewiadomą, ale można spróbować go wytypować. W bramce oczywiście stanie Rafał Gikiewicz. Na prawej stronie zagra Paweł Kwiatkowski, bo inni prawi obrońcy się leczą, a na lewej Samuel Kozlovsky. W środku zapewne staną Mateusz Żyro i Luis da Silva. Mało prawdopodobne, że Myśliwiec zdecyduje się na Greka.
W pomocy pewniakami są Juljan Shehu, Sebastian Kerk i oczywiście Fran Alvarez, który wiosną strzelił Lechowi gola. Wielką niewiadomą jest linia ataku. Imad Rondić, podstawowa dziewiątka Widzewa, podobno choruje i jego występ jest pod dużym znakiem zapytania. Niektórzy sugerują, że to choroba przedtransferowa, ale nie ma sensu zgadywać, a co gorsze oskarżać. Jeśli Bośniak nie zagra, to od początku powinien wyjść Hubert Sobol. Said Hamulić chyba nie jest jeszcze gotowy na grę od pierwszej minuty.
Na lewej stronie zagrałby zapewne Kamil Cybulski, ale wobec kontuzji młodzieżowca powinien znaleźć się tam Jakub Łukowski. Po drugiej stronie spodziewamy się Jakuba Sypka, bo informowano, że Hilary Gong też ma problemy zdrowotne. Udało się wybrać jedenastkę, gorzej z rezerwowymi. Na pewno będą tam także młodzi piłkarze.
Lech oczywiście jest zdecydowanym faworytem. Gra o tytuł, a u siebie – zwłaszcza z Widzewem, którego nie lubią kibice Kolejorza – będzie chciał za wszelką cenę wygrać. Umiejętności piłkarze Lecha mają wyższe od łodzian, ale nie zawsze to decyduje. Oby widzewiacy zagrali ambitnie i z pełnym zaangażowaniem. Może to będzie kluczem do zwycięstwa. Na pewno Lecha nie można się bać. Ostatni mecz na jego stadionie Widzewa wygrał, ostatni na swoim także.
Na co stać zespół Myśliwca wiosną? Nie wiemy. Najbardziej prawdopodobne, że zostanie drużyną środka tabeli. Na razie jest bezpieczny, tym bardziej że Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław są w fatalnej sytuacji, a spadkowiczów będzie trzech. Jest wiele drużyn gorszych od Widzewa. Jest też niestety wiele lepszych, więc co pucharach nie ma sensu marzyć, tym bardziej że strata do trzeciego miejsca jest spora. Chętnych do gry w Europie jest kilku, tym bardziej po tym, jak radzą sobie w niej Legia i Jagiellonia. Za dobrą grą i wynikami idą miliony euro dla klubów.
Nie ma sensu przewidywać, jak pójdzie czerwono-biało-czerwonym. Pokaże to każdy kolejny mecz. Oby tych zwycięskich było jak najwięcej. Celem drużyny jest 50 punktów, a ma ich 25. Jesienią rozegrał jeden mecz więcej, więc na pewno trzeba zrobić progres. Trzeba wierzyć, że się to uda. I właśnie nadzieją będą żyć kibice. Bo trudno stwierdzić, by Widzew był silniejszy, niż był w pierwszej części rozgrywek.
Lech Poznań – Widzew Łódź, piątek, godzina 20.30.