Po raz pierwszy od reaktywacji Widzew zakończył sezon ze stratą. Zarząd uspokaja jednak, że klub jest wypłacalny i nie grozi mu bankructwo.
Kibice od dawna domagali się ujawnienia finansów Widzewa za obecny sezon. Powodem były pojawiające się plotki o wielkiej dziurze budżetowej. W końcu zarząd i rada nadzorcza zdecydowały się przedstawić sytuację.
Potwierdziło się jedno: wydatki Widzewa w sezonie 2020/2021 były wyższe niż przychody. Te ostatnie wyniosły 14,268 mln zł, a koszty były o półtora miliona wyższe, zaś cała strata to ok. 2,3 mln zł. Ludzie odpowiedzialni za finanse uspokajają jednak, że nie jest to zagrożenie dla istnienia klubu.
Z czego wynika tak duża różnica w przychodach i wydatkach? Według Piotra Szora, powodem była przede wszystkim pandemia i wpływy mniejsze od oczekiwanych. W poprzednim sezonie spore zyski przyniosły spotkania ze Śląskiem Wrocław, a zwłaszcza z Legią Warszawa w Pucharze Polski. Z warszawską drużyną Widzew grał jesienią ubiegłego roku, ale przy pustych trybunach. Dużo mniejsze obroty miał też klubowy sklep.
Szefowie Widzewa podkreślają jednak, że udało się zrobić oszczędności. – Koszty spadają wolniej niż przychody. Nie jesteśmy w stanie szybko je redukować – dodał Michał Rydz, wiceprezes Widzewa ds. marketingu. Szor podkreślał, że udało się porozumieć z piłkarzami w sprawie zmniejszenia pensji w czasie pierwszego lockdownu. – Rozmowy były trudne, ale jako jedyny klub w Polsce obniżyliśmy zarobki na trzy miesiące o 30-40 proc. – dodał Szor.
– Rok zamknął się stratą ponad 2 mln zł. Ale wiosną [2020 roku] Widzew uzyskał subwencję PFR na kwotę blisko 1 mln zł. Teraz, w złych czasach, a one nadeszły, bo stadiony są zamknięte, będzie można ją wykorzystać. Z tej sumy Widzew będzie musiał oddać ok. 240 tys. zł, przez dwa lata, zaczynając od czerwca 2021 roku – wyjaśniał Dariusz Kowalik, dyrektor finansowy klubu. Pieniądze z tzw. tarczy zostały odłożone na specjalne konto i dotąd Widzew z nich nie korzystał.
Wszyscy podkreślali jednak, że nie udałoby się przejść przez duży kryzys tam małymi kosztem, gdyby nie kibice. Mimo że nie mogą być na meczach, karnety znów zostały wykupione, dzięki czemu Widzew zarobił na nich 3,7 mln zł. To prawie tyle, ile wyniosły wpływy z umów sponsorskich, wynajmowania sky-boksów. Oba te składniki to połowa budżetu.
A na co Widzew wydaje najwięcej? Według prezesa Szora 52 proc. budżetu to koszty pierwszej drużyny, z czego 23 proc. – zarobki zawodników. Ponoć nie jest to dużo, bo w pierwszej lidze są kluby wydające na ten cel więcej. Już teraz władze zapowiadają, że w przyszłym sezonie te wydatki będą niższe. – Zmieniamy podejście do kontraktów. Ale nie będą na takim poziomie, jak dotąd. Czasy, kiedy Widzew dużo płacił, przynajmniej na jakiś czas się skończyły – zapewnił Szor.
Prezes zapowiedział też, że Widzew złożył dokumenty licencyjne na pierwszą ligę i ekstraklasę.
Wkrótce ma zostać opublikowany dokładny raport o finansach klubu.