Piłkarze Widzewa Łódź podzielili się punktami z Cracovią. Co ciekawe obie bramki przy Al. Piłsudskiego 138 strzelili goście. Raz posłali piłkę jednak do własnej siatki. Nie było to porywające widowisko, ale na pewno łodzianie spisali się lepiej, niż w Poznaniu.
Widzew Łódź zanotował słabe wejście w rundę wiosenną PKO Ekstraklasy. W pierwszym meczu czerwono-biało-czerwoni przegrali z Lechem Poznań aż 1:4. W drugim podzielili się punktami z nie najlepszą Cracovią. Gracze z Małopolski sami strzelili sobie gola, ale spory udział miał w tym Said Hamulić. Bośniak do końca naciskał na obrońcę, który w końcu popełnił fatalny błąd.
Daniel Myśliwiec zaskoczył wystawieniem w pierwszym składzie Nikodema Stachowicza. Nastolatek pokazał, że drzemią w nim spore umiejętności, które w przyszłości mogą sporo dać pierwszej drużynie Widzewa. Spotkanie z Cracovią nie było idealne, było przeciętne, ale ten chłopak dopiero zaczyna.
CZYTAJ TAKŻE: Nastolatkowie w pierwszym składzie. Jak zagrali? [OCENY WIDZEWA]
Na pewno piłkarze i trener Widzewa mają nad czym pracować. Łodzianie są daleko od optymalnej formy. Fanom nie pozostaje nic innego, jak czekać na poprawę ze strony drużyny. Strefa spadkowa jest niebezpiecznie blisko. Obecnie czerwono-biało-czerwoni mają siedem punktów przewagi nad pierwszą drużyną zagrożoną spadkiem – Puszczą Niepołomice.
– To co kibice robią na trybunach to jest coś niezwykłego. Jeśli wszyscy skupimy się na tym, że by kibicować Widzewowi, a nie konkretnemu piłkarzowi, czy mi jako trenerowi, to będzie dobrze. Nie chodzi o to, żeby pokazywać kto jest lepszy, a kto gorszy – mówił po tym spotkaniu trener Daniel Myśliwiec.
ABY PRZEJŚĆ DO GALERII KLIKNIJ NA ZDJĘCIE PONIŻEJ